Raeikkoenen liczy na powtórkę

Rok temu Kimi Raeikkoenen zanotował ostatnie zwycięstwo w Formule 1. Było to właśnie w Barcelonie w GP Katalonii.

- Mija rok od mojego ostatniego zwycięstwa w Grand Prix, i najlepszego wyniku w karierze, jaki osiągnąłem z zespołem Ferrari. To było właśnie tutaj w Barcelonie. Wygrane kwalifikację, najszybsze okrążenie w samym wyścigu i wreszcie sama wygrana. Kierowca, który staje na najwyższym podium w GP nie zapomina, jak to smakuje i chce jak najszybciej ponownie tam się znaleźć - powiedział fiński kierowca teamu Ferrari.

Według słów Kimiego Barcelona ma być tym miejscem, gdzie "cavallino" odrodzi się w tym sezonie, co znacznie ułatwi dalsze prace na poprawą wyników tegorocznych zmagań, które są dalekie od oczekiwań. - Po czterech eliminacjach w odległych od Europy miejscach, miło zacząć rywalizację na Starym Kontynencie, dodatkowo bardzo lubię tor w Katalonii, bo wiążą się z nim moje najlepsze występy w F1. Przed niedzielnym wyścigiem cieszą też wiadomości ze sztabu technicznego. Nasz nowy pakiet aerodynamiczny otrzymał bardzo pozytywne pierwsze oceny. Po takich wiadomościach jestem bardzo ciekaw, jak bolid zachowa się podczas pierwszych wolnych prób, w piątek rano. W marcu ubiegłego roku testowaliśmy tutaj swoje auta, ale na podstawie tamtych wyników trudno jest cokolwiek wyrokować, kto rzeczywiście jest mocny na tym torze, z prostej przyczyny nastąpiły olbrzymie zmiany w konstrukcji samochodów F1. Z nowym pakietem aerodynamicznym jesteśmy jeszcze bardziej umotywowani do poprawienia naszych wyników w porównaniu do pierwszych czterech występów. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że nie tylko my pracujemy nad ulepszeniem bolidów. W niedziele przyjdzie czas weryfikacji, kto pracował najlepiej - tłumaczy Kimi.

Reklama

Tor w Barcelonie należy do najbardziej wymagających tras, gdzie bardzo dużą rolą odgrywają umiejętności techniczne poszczególnych kierowców. - To bardzo trudny i szybki tor, trzeba dysponować naprawdę dobrą maszyną, aby być konkurencyjnym dla innych zespołów. Wydajność aerodynamiczna auta ma tutaj szczególne znaczenie. Bardzo ważne będą kwalifikację. W sobotę trzeba zrobić dobry wynik, tak aby nie znaleźć się w połowie stawki, gdzie zawsze jest grupa podwyższonego ryzyka jeżeli chodzi o kolizję przy starcie. Wyprzedzanie i walka na dystansie nigdy nie była łatwa w Barcelonie. Teraz można będzie się przekonać na ile KERS jest w stanie ułatwić to zadanie, i na ile rzeczywiście jest przydatny. Co do samego systemu, to należy tak dobrać ustawienie, aby był pomocny zwłaszcza na starcie - kontynuuje Raeikkoenen.

Po pierwszych tegorocznych punktach, jakie Ferrari zdobyło w ostatnim GP Bahrajnu w ekipie "konika" zapanował optymizm. - Moje szóste miejsce w Bahrajnie to mały kroczek naprzód. Teraz musimy z wyścigu na wyścig piąć się w górę. Ja jestem gotów. Miałem kilka dni wolnych, które spędziłem w domu w Szwajcarii. Nie oznacza to że odpoczywałem zupełnie od sportu. Dbałem o kondycję i oglądałem telewizyjne relację z mistrzostw świata w hokeju na lodzie. Oczywiście kibicuję mojej Finlandii, która pokazała jak wygrywać pokonując w poniedziałek Kanadę. To tylko potwierdza, że w sporcie trzeba walczyć do samego końca. To samo robimy w Ferrari, co w ostatecznym rozrachunku musi przynieść efekty - stwierdził na koniec Kimi Raeikkoenen.

Również drugi z kierowców ekipy Ferrari Felippe Masa jest dobrej myśli przed Grand Prix w Barcelonie. - Przede wszystkim mam nadzieje, że poprawiliśmy bolid, że obraliśmy właściwą drogę. Myślę, że to będzie przełom, że zaczniemy inne mistrzostwa. Formuła 1, jest moją pasją, życiem i pracą. Chce wygrywać, ale na to trzeba ciężko pracować, nic nie przychodzi gratis. Nie ma żadnych problemów z atmosferą w zespole. Przeciwnie, jest ogromne zjednoczenie i zaufanie - zapewnia Brazylijczyk.

RG, INTERIA 360

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy