Mercedes rezygnuje z team orders w Formule 1

Zespół Formuły 1 Mercedes GP zdecydował, że - wbrew wcześniejszym planom - nie wprowadzi w najbliższych wyścigach Grand Prix dla swoich kierowców Lewisa Hamiltona i Nico Rosberga poleceń zespołowych tzw. team orders.

W ten sposób szefowie ekipy próbowali "uspokoić" swoich zawodników, którzy nie darzą się zbytnią sympatią i w ostatnich pięciu wyścigach, trzy razy doprowadzili do kolizji. Ostatnio podczas niedzielnej Grand Prix Austrii.

"W ostatnich pięciu wyścigach mieliśmy trzy wypadki. To kosztowało nas 50 punktów do klasyfikacji konstruktorów. Nadal jednak ufamy naszym kierowcom i wierzymy, że nie będą walczyli między sobą na torze, tylko z rywalami z innych ekip" - napisano w oficjalnym oświadczeniu teamu.

Mercedes nie ogłosił, jakie środki perswazji zastosuje, ale nieoficjalnie wiadomo, że w przypadku, gdy dojdzie do jeszcze jednej kolizji, team orders jednak zostanie wprowadzone w życie, a do tego, przy negocjowaniu warunków przedłużenia kontraktów, i Rosberg i Hamilton dostaną niższe niż dotychczas, propozycje finansowe.

Reklama

"Przypomnieliśmy naszym kierowcom, że możemy im w trakcie wyścigu wydawać polecenia taktyczne, po to, aby uzyskali jak najlepsze rezultaty. Jedno jest pewne, nie dopuścimy do sytuacji, że będą rywalizowali między sobą" - przyznał szef ekipy Toto Wolff dodając, że obaj są obecnie najlepszymi kierowcami na świecie.

"Od 2013 roku razem wygraliśmy 43 wyścigi. Do tego 40 razy z rzędu byliśmy na podium, dwa razy zdobyliśmy tytuły mistrzów świata. Takie same plany mamy także w tym roku" - dodał Wolff.

Ostatnie "starcie" obu kierowców miało miejsce 3 lipca w końcówce wyścigu na Red Bull Ringu w Austrii, gdzie Rosbergowi nie udało się trzeci raz z rzędu wygrać Grand Prix Austrii. Na ostatnim okrążeniu lider klasyfikacji generalnej mistrzostw świata Formuły 1 został wyprzedzony przez Hamiltona.

W trakcie manewru doszło do kolizji bolidów, nie pierwszej w tym sezonie z udziałem Rosberga i Hamiltona. Brytyjczyk miał mniejsze uszkodzenia i jako pierwszy dojechał do mety, zaś Niemiec z wyraźnymi problemami technicznymi jechał już znacznie wolniej i zajął dopiero czwarte miejsce.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama