Formuła 1 - Vettel zwyciężył w Grand Prix Korei

Sebastian Vettel z teamu Red Bull-Renault wygrał w niedzielę wyścig o Grand Prix Korei na południowokoreańskim torze Yeongam, 14. z 19 eliminacji mistrzostw świata Formuły 1.

 Niemiec odniósł ósme zwycięstwo w sezonie, a czwarte z rzędu od sierpnia.
Trzykrotny mistrz świata (2010-12) odnotował 34. triumf w karierze, wyprzedzając kierowców Lotus-Renault - Fina Kimiego Raikkonena oraz Francuza Romaina Grosjeana. Jako czwarty finiszował Niemiec Nico Huelkenberg z Sauber-Ferrari, przed Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem z Mercedes GP i Hiszpanem Fernando Alonso z Ferrari.
Vettel, który po raz trzeci z rzędu zwyciężył na Yeongam, umocnił się na prowadzeniu w MŚ, powiększając swój dorobek do 272 punktów. Drugi w stawce Alonso - zwycięzca pierwszej edycji GP Korei z 2010 roku - ma ich 195. Na trzecie miejsce awansował Raikkonen - 167, a na czwartym jest Hamilton - 161.

Reklama

Matematycznie ta czwórka kierowców jeszcze liczy się w walce o mistrzostwo świata, choć szanse Fina i Brytyjczyka są już raczej znikome, bowiem lider musiałby praktycznie przestać zdobywać punkty w ostatnich pięciu startach. Realnie więc na placu boju pozostał Hiszpan, jednak nie można też wykluczyć scenariusza, że sprawa rozstrzygnie się już za tydzień, w GP Japonii.

Ewentualne zwycięstwo Niemca na Suzuce i słabsza postawa rywali może mu zagwarantować czwarty z rzędu triumf w klasyfikacji kierowców. Coraz bliżej podobnego wyniku jest jego zespół, bowiem Red Bull-Renault prowadzi w MŚ z dorobkiem 402 punktów. Wyprzedza Ferrari - 284, Mercedes GP - 283 i Lotus-Renault - 239  

Vettel wystartował z pole position po raz 42. w karierze i od razu ruszył przed siebie, uciekając na dystans kilku sekund rywalom. Za jego plecami już na pierwszym okrążeniu Grosjean wyprzedził Hamiltona w walce o drugą pozycję.


Długo utrzymywała się właśnie taka kolejność, ale tuż za półmetkiem zmagań dość powolne wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa na tor wykorzystał Raikkonen, który na chwilę przed neutralizacją wyprzedził nieco zdezorientowanego partnera z Lotus-Renault. Później już do roszad dochodziło na dalszych miejscach.

GP Korei znalazła się wśród 22 wyścigów planowanych na przyszły sezon MŚ, ale jest jedną z trzech imprez, przy których wciąż znajduje się znak zapytania. Wszystko za sprawą przedłużających się negocjacji organizatorów z Międzynarodową Federacją Samochodową (FIA) oraz szefem F1 Berniem Ecclestonem. Z jednej strony niezgodność dotyczy kwestii finansowych, a z drugiej kłopotów z dogadywaniem się stron w paru innych kwestiach.

Przykład nieporozumień widać było w niedzielę, gdy na 37. okrążeniu Niemiec Adrian Sutil z Force India-Mercedes uderzył w Australijczyka Marka Webbera z Red Bull-Renault i wypchnął go z toru. Bolid spod znaku "Czerwonego Byka" od razu stanął w płomieniach, a gesty dym spowodował chaos na Yeongam.

  Chwilę wcześniej opuścił go samochód bezpieczeństwa i rywalizację wznowiono, ale zanim srebrny Mercedes wrócił przed stawkę kierowców - i zanim jury sędziowskie podjęło decyzję o kolejnej neutralizacji - południowokoreańscy organizatorzy wpuścili na tor wóz strażacki. Do ugaszenia pożaru wystarczyły jednak gaśnice, w jakie zaopatrzeni są stewardzi stojący na poboczach.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy