F1 - GP Malezji: Tym razem Ralf
Po raz trzeci z rzędu w Grand Prix Malezji triumfował Schumacher. Tym razem jednak to Ralf minął jako pierwszy linię mety drugiej eliminacji Mistrzostw Świata Formuły 1 na torze Sepang w Kuala Lumpur.
Kierowca Williamsa-BMW wyprzedził na mecie swojego partnera z zespołu Juana Pablo Montoyę i Michaela Schumachera z Ferrari. W klasyfikacji MŚ kierowców prowadzenie zachował Michael Schumacher. Broniący tytułu mistrza świata ma jednak tylko dwa punkty przewagi nad Montoyą.
Jest to czwarte zwycięstwo w karierze dla Ralfa Schumachera, który wykorzystał kolizje, awarie techniczne i błędy rywali i po perfekcyjnie pokonanym dystansie jako pierwszy minął linię mety. Niemiec tuż po starcie usadowił się na drugiej pozycji, tuż za Rubensem Barrichello. Awansował na P1 w momencie gdy lider zjechał na swój pierwszy postój na 21. okrążeniu. Zespół Williamsa wybrał strategię jednego postoju, która okazała się zdecydowanie lepsza od tej jaką zastosowało Ferrari w przypadku Barrichello. Na 31. "kółku" Niemiec odbył swój jedyny pit-stop (11 sekund), tracąc prowadzenie tylko na moment, bowiem cztery okrążenia później Barrichello po raz drugi musiał tankować i zmieniać opony. Od tego momentu do Ralfa wyścig był niedzielną popołudniową przejażdżką w niemal 40-stopniowym upale. - To była łatwa gara - powiedział na mecie triumfator. - Dla mnie to niemal doskonały wyścig. Super samochód. Jestem zaskoczony jak dobrze się on spisał - dodał młodszy z braci Schumacherów, który przerwał dominację Ferrari na torze Sepang (trzy zwycięstwa w trzech pierwszych GP tego kraju), zdobywając 108. wygraną dla Williamsa w historii startów w F1.
Sir Frank mógł także świętować pierwszy dublet swojego zespołu od 1996 roku (GP Portugalii w Estoril: 1. Villeneuve, 2. Hill), bowiem na drugiej pozycji uplasował się Juan Pablo Montoya. W jego przypadku wyścig był o wiele trudniejszy. Startujący z drugiej pozycji Kolumbijczyk już na pierwszym łuku "zawalczył" z Michaelam Schumacherem. Mimo iż to Niemiec wszedł w zakręt po wewnętrznej po Juan Pablo nie zrezygnował i bolid Ferrari uderzył w jego samochód wypychając go prawie poza tor. - Dalem mu miejsce, a on uderzył we mnie. To koniec historii - stwierdził młody kierowca. Wprawdzie Williams nie został uszkodzony (w przeciwieństwie do Ferrari Schumachera, w którym musiano wymienić przednie skrzydło), ale Montoya spadł pod koniec pierwszej ?10?. Na domiar złego dla Kolumbijczyka stewardzi wyścigu dopatrzyli się jego winy (?!) w incydencie i nakazali mu przejazd przez pit-lane przy ograniczonej do 80 km/h prędkości (kara znana z CART, w F1 zastosowana po raz pierwszy). Na 9. okrążeniu Montoyą obył więc karę, tracąc ponownie parę lokat, które wcześniej udało mu się odrobić. W jego wypadku ekipa Williamsa zastosowała opcję dwóch postojów i Kolumbijczyk dysponujący świetnym samochodem konsekwentnie piął się w klasyfikacji, by na 43. okrążeniu awansować na drugą pozycję. - To wyścig i uważam, że kara jaką na mnie nałożono jest nie fair - powiedział Montoya, odnosząc się już po GP do incydentu z pierwszego zakrętu.
Paradoksalnie zgodził się z nim drugi jego uczestnik Michael Schumacher, który może być szczęśliwy, że udało mu się uplasować na najniższym stopniu podium.
- Szczerze, uważam, że Juan został potraktowany zbyt ostro - wyjaśniał "Schumi". - Zdarzają się o wiele gorsze sytuacje i nic się nie dzieje. Nie ma równego traktowania.
Mistrz świata spadł po wspomnianym kontakcie z Montoyą na ostatnie miejsce, ale powoli acz konsekwentnie awansował, by w końcówce po odbyciu dwóch postojów awansować na czwarte miejsce. Na takiej pozycji Niemiec zapewne by się uplasował, gdyby nie pech Jensona Buttona, a konkretnie awaria silnika Renault w bolidzie Anglika. Button, który podobnie jak Montoya tylko raz zjeżdżał do boksu, był bliski swojego pierwszego podium w karierze, ale spadek mocy jednostki napędowej umożliwił Schumacherowi wyprzedzenie go na ostatnim okrążeniu. - Świetny wyścig, przepraszamy za silnik - usłyszał Anglik od swojego zespołu tuż po minięciu mety. Dla Renault to pierwszy punkt jako samodzielny team po powrocie do F1.
Trzy punkty w Malezji zgarnęli kierowcy Saubera. O ile piąta lokata Nicka Heidfelda nie jest jeszcze wielkim zaskoczeniem, to punkt zdobyty przez debiutującego w tym sezonie 20-letniego Felipe Massę jest sporym wydarzeniem. Bezbłędnie spisywała się w bolidach zespołu Petera Saubera jednostka napędowa Ferrari z ubiegłego sezonu. Silnik tej ekipy zawiódł natomiast w samochodzie Rubensa Barrichello, gdy ten 16 okrążeń przed końcem pewnie zmierzał do mety na drugim miejscu.
Niewypałem okazał się występ McLarena. Boidy zespołu z Woking nie dotarły do mety. Davida Coultharda, który po starcie zajmował czwartą pozycję już na 13. okrążeniu wyeliminował defekt techniczny, a debiutujący w tym sezonie Kimi Raikkonen musiał zrezygnować z dalszej jazdy na 24. "kółku". Jadącego na drugim miejscu Fina wyeliminował wybuch silnika Mercedesa.
Wyniki GP Malezji
1. Ralf Schumacher (Niemcy) Williams-BMW 1:34.12,912
2. Juan P. Montoya (Kolumbia) Williams-BMW st.39,700
3. Michael Schumacher (Niemcy) Ferrari 61,795
4. Jenson Button (W Brytania) Renault 69,767.
5. Nick Heidfeld (Niemcy) Sauber-Petronas 1 okr.
6. Filip Massa (Brazylia) Sauber-Petronas 1 okr.
7. Allan McNish (W. Brytania) Toyota 1 okr.
8. Jacques Villeneuve (Kanada) BAR-Honda 1 okr.
9. Takuma Sato (Japonia) Jordan-Honda 2 okr.
10. Pedro de la Rosa (Hiszpania) Jaguar 2 okr.
11. Heinz-Harald Frentzen (Niemcy) Arrows 2 okr.
12. Mika Salo (Finlandia) Toyota 3 okr.
13 . Giancarlo Fisichella (Włochy) Jordan-Honda 3 okr.
Klasyfikacja MŚ kierowców
1. Michael Schumacher 14 pkt
2. Juan Pablo Montoya 12
3. Ralf Schumacher 10
4. Kimi Raikkonen 4
5. Eddie Irvine 3
. Jenson Button 3
7. Mark Webber 2
. Nick Heidfeld 2
9. Mika Salo 1
. Felipe Massa 1
Klasyfikacja MŚ konstruktorów
1. Williams-BMW 22
2. Ferrari 14
3. McLaren-Mercedes 4
4. Jaguar 3
. Renualt 3
. Sauber 3
7. Minardi 2
8. Toyota 1