Bolidy Formuły 1 z zamkniętymi kabinami? Dobry pomysł?

​Tragiczny wypadek Marii De Villoty może okazać się przełomowym wydarzeniem w Formule 1. Groźne dla życia obrażenia głowy, których doznała Hiszpanka mogą okazać się języczkiem u wagi w kwestii wyposażenia samochodów Formuły 1 w... zamknięte kabiny.

Kwestia bezpieczeństwa w Formule 1 w ostatnich latach stała się bardzo ważna i uczyniono w tym zakresie olbrzymi postęp. Jeszcze 20 lat temu kierowcy na torach ginęli i uznawano to za ryzyko zawodowe. Wszystko zmieniło się w 1994 roku po tragicznym weekendzie, w trakcie którego na Imoli zginęli Ronald Ratzenberger i Ayrton Senna.

Stopniowo przed producentami bolidów stawiano coraz wyższe wymagania. Obecnie samochody posiadają wysokie burty, które mają chronić głowę kierowcy, ponadto przechodzą testy zderzeniowe, a wiele elementów jest poddawanych tzw. stress testom, czyli statycznym próbom, które badają ich wytrzymałość. Rezultat? Na torach F1 nie zginął nikt od wspomnianego 1994 roku. O tym, jak bardzo poprawiło się bezpieczeństwo, przekonał się nawet Robert Kubica, który niemal bez szwanku wyszedł z dramatycznego wypadku w Kanadzie.

Reklama

Jednak wypadki na torach wciąż się zdarzają. O włos od śmierci był Felipe Massa, którego uderzyła w głowę sprężyna urwana od innego bolidu. Teraz obrażeń głowy doznała Maria de Villota, a w 2009 roku podczas wyścigu Formuły 2 na torze Brands Hatch zginął Henry Surtees (syn mistrza świata), który został uderzony przez koło oderwane od innego bolidu. Bolid Surteesa nie uczestniczył w kolizji, jednak ważące około 30 kg koło, po odbiciu się od bariery zabezpieczającej, wróciło na tor i pechowo trafiło dokładnie w kokpit samochodu Surteesa, który stracił przytomność i wypadł z toru. Na skutek obrażeń głowy zmarł dzień później w szpitalu.

Obecnie koła bolidów F1 są zabezpieczane przed oderwaniem od bolidu specjalnymi linkami, ale tak samo jest w bolidach Formuły 2, więc nie jest to w stu procentach skuteczne rozwiązanie.

Dlatego coraz częściej mówi się o dodatkowej osłonie głowy kierowcy. Forma nie jest jeszcze przesądzona. Może to być klatka bezpieczeństwa, a może być zamknięta kabina o kształcie podobnym jak w myśliwcach.

Kluczową kwestią, która pozostaje do rozwiązania, jest zachowanie możliwości błyskawicznego opuszczenia bolidu w razie pożaru lub innego zagrożenia. Można sobie jednak wyobrazić systemy bezwładnościowe otwierające osłonę na skutek uderzenia czy też uruchamiane przez kierowcę w razie potrzeby specjalnym przyciskiem.

Swoją drogą, z zabudowania kokpitu kroplową osłoną zapewne ucieszyliby się aerodynamicy zespołów...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy