61 okrążeń nędzy Lotus - Renault w Singapurze

Nietęgie miny mieli przedstawiciele Lotus - Renault, którzy po wyścigu o GP Singapuru odpowiadali na pytania dziennikarzy. James Allison szef techniczny teamu mówi wprost - GP Singapuru to 61 okrążeń nędzy.

Witalij Pietrow podczas jednego z 61 okrążeń nędzy na torze w Singapurze
Witalij Pietrow podczas jednego z 61 okrążeń nędzy na torze w SingapurzeAFP

Bruno Senna piętnasty, Witalij Pietrow siedemnasty, miejsca jakie zajęli kierowcy Lotus - Renault w niedawno zakończonym GP Singapuru nie można nawet zaliczyć do wyników rozczarowujących, to totalna klapa i porażka kierowców złoto - czarnych samochodów na torze Marina Bay.

Witalij Pietrow poniósł sromotną klęskę już w kwalifikacjach do niedzielnego wyścigu. Rosjanin odpadł w pierwszej części walki o pole position. W początkowej fazie wyścigu kierowca z Wyborga próbował ratować twarz, ale wraz z upływem czasu jego zapal ginął w tłumie słabeuszy dzisiejszej stawki. Skończyło się na 17 miejscu Rosjanina.

"Dzisiejszy wyścig jest do zapomnienia. Po pierwsze miałem problemy z KERS zaraz po starcie, co kosztowało mnie kilka dziesiątych na każdym okrążeniu i utrudniło wyprzedzanie. Później opony zaczęły się słabo spisywać, gdy bolidy zaczęły mnie dublować, musiałem nieco zwolnić i ciśnienie w nich spadło. Musimy się pozbierać i przyjrzeć się dlaczego bolid nie spisuje się dobrze na takich torach. Nie byliśmy na swoim normalnym poziomie, jednak ostatnie pięć obiektów powinno być dobre dla R31" - powiedział Witalij Pietrow po zakończeniu wyścigu w Singapurze.

Drugi z zawodników stajni z Enstone - Bruno Senna walczył w sobotę w eliminacjach o Q1 wcześniej wygrywając bezpośrednią rywalizację z Pietrowem o wejście do drugiej części kwalifikacji. Występ na tym etapie kwalifikacji, był maksimum tego co Brazylijczyk mógł osiągnąć w bolidzie R31. Trzynaste pole startowe nie napawały optymizmem przed wyścigiem na ciasnym ulicznym torze Marina Bay. Senna pojechał słabo i stracił dwie pozycję w stosunku do miejsca, jakie zajął w kwalifikacjach. Brazylijczyk nie ustrzegł się też błędu, jakim był kontakt z bandą i w efekcie urwane przednie skrzydło.

"To był trudny wyścig. Moje pierwsze okrążenie było dobre, jednak potem miałem problemy z bardzo wysoką degradacją opon. Mocno cisnąłem, by osiągnąć dobre czasy okrążeń, jednak musieliśmy dostosować balans hamulców, by zmniejszyć zużycie tylnych opon. Gdy założyliśmy miękkie opony, bolid nie prowadził się tak samo jak na supermiękkich. Później, gdy dojechał do nawrotu, który jest najwolniejszym zakrętem na torze, moje koła zablokowały się i uderzyłem w ścianę. To uczyniło mój wyścig bardzo skomplikowanym, po pierwszy z powodu straconego czasu, a po drugie dodatkowego postoju. To mógł być znacznie lepszy wyścig, jednakże zrobiliśmy co w naszej mocy i teraz już myślimy o Japonii, gdzie miejmy nadzieję będziemy mogli wyciągnąć więcej z R31" - stwierdził Bruno Senna.

Technicy Lotus - Renault do Singapuru przywieźli pakiet poprawek do bolidu R31. Już podczas piątkowych treningów gołym okiem było widać, że są to kompletnie nietrafione usprawnienia. W sobotę zespól postanowił powrócić do starych ustawień auta. Na niewiele się to zdało.

"Dzisiejszy wyścig to 61 okrążeń nędzy, a cały weekend jest rozczarowujący. Nie startowaliśmy dziś z dużymi nadziejami, słabe tempo i wysoka degradacja opon podczas piątkowych symulacji nie jest dobrą bronią na wyścig, gdzie nasze bolidy wyraźnie cierpiały. Bruno uderzył w ścianę po swoim pierwszym postoju co przesunęło go na ostatnią pozycję po zmianie skrzydła. Później pokazał dobrego ducha walki i powrócił na piętnastą pozycję. Pomimo tego, że dotychczas nasz KERS był niezawodny, to Witalij stracił go dość wcześnie, co sprawiło, że miał problemy z wyprzedzaniem" - tłumaczył dziennikarzom po wyścigu James Allison szef techniczny Lotus - Renault.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas