Wzięli na próbę Teslę. „Bateria rozładowywała się szybciej, niż ładowała”.

Pewne rodzeństwo z USA chciało się przekonać, jak to jest prowadzić samochód elektryczny. Nie czekając długo wypożyczyli Teslę i ruszyli w długą podróż z Orlando na Florydzie do Wichita w Kansas. Początkowo przyjemna wycieczka dosyć szybko okazała się niemałym koszmarem.

Amerykański serwis Business Insider przytoczył na swoich łamach historię rodzeństwa, które na własnej skórze miało szanse przekonać się o "zaletach" elektrycznej motoryzacji.

Xaviar i Alice Steavenson od jakiegoś czasu zastanawiali się nad zakupem samochodu elektrycznego. Zanim jednak zdecydowali się na wydanie niemałej - także w USA - kwoty pieniędzy, postanowili samodzielnie przekonać się o zaletach i wadach takich pojazdów.

Ponieważ czekała ich długa podróż z miasta Orlando na Florydzie, do oddalonego o ponad 2000 kilometrów Wichita w Kansas, stwierdzili, że to idealny moment na testy. Bez większego zawahania udali się do jednego z punktów znanej sieci amerykańskich wypożyczalni Hertz i wynajęli Teslę Model Y.

Reklama

Bateria Tesli "rozładowywała się szybciej niż ładowała"

Pech chciał, że podróż zaplanowali pod koniec grudnia ubiegłego roku, kiedy przez teren Stanów Zjednoczonych przetaczała się fala dużych mrozów. Chociaż rodzeństwo było świadome ograniczeń samochodów elektrycznych i spodziewali się, że wycieczka będzie wymagała częstych postojów w celu doładowywania Tesli - to, co ich spotkało przerosło ich najśmielsze oczekiwania.

Podróż, która miała okazać się interesującą przygodą, dosyć szybko przerodziła się w męczarnie. Tesla, której komputer pokładowy początkowo wskazywał konieczność uzupełniania energii co 2,5 godziny jazdy, w rzeczywistości nawet w połowie nie zbliżyła się do tych wartości.

Tylko pierwszego dnia podróży rodzeństwo musiało się zatrzymywać się aż 6 razy. 

Przez ten czas Steavensonowie kilkukrotnie kontaktowali się z wypożyczalnią chcąc poinformować o problemach. Obsługa sieci nie potrafiła jednak pomóc rodzeństwu. Infolinia Hertz zaznaczyła jednak, że zasięg baterii w samochodach elektrycznych różni się w zależności od modelu, a wpływ na jej rozładowanie ma zarówno pogoda, jak i warunki panujące na drodze.

Ostatecznie wypożyczalnia zdecydowała się wymienić samochód rodzeństwu. Brat i siostra wrócili na Florydę spalinowym Nissanem Rogue Sport, który - jak stwierdził Xaviar - okazał się dużo bardziej ekonomiczny.

Zima pokonała Teslę. Przez dwa dni nie mógł jej naładować

Opisywana przez Business Insider historia, nie jest jedyną tego rodzaju.

Zaledwie kilka miesięcy temu, znany prezenter radiowy Domnatishow, poinformował na swoim kanale o przykrej przygodzie jaka spotkała go w Wigilię Bożego Narodzenia. Chcąc wyjechać na święta do rodziny, mężczyzna postanowił naładować swoją Teslę Model S. Niestety z powodu panującego mrozu, samochód odmówił jakiejkolwiek współpracy.

Po podłączeniu Tesli do ładowarki, pojazd poinformował o konieczności nagrzania baterii przed przystąpieniem do ładowania. Niestety pomimo upływu nawet kilku godzin, proces uzupełniania energii się nie rozpoczął. Ostatecznie dziennikarz został zmuszony do anulowania wszystkich swoich świątecznych planów.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy