Tritium. Elektryczny supersamochód z Finlandii

Jeśli wydaje się wam, że motoryzacja rozwija się ostatnio w rekordowym tempie, jesteście w błędzie. Dość przypomnieć, że już 100 lat temu samochody elektryczne stanowiły poważną alternatywę dla aut spalinowych, a specjalistą w budowaniu hybryd na masową skalę (chociażby w postaci ciągników artyleryjskich) był np. Ferdinand Porsche.

Co ciekawe, wykorzystywanie wzorców z przeszłości nie ogranicza się wyłącznie do układów napędowych. Udowodnia to projekt pierwszego supersamochodu z Finlandii - elektrycznego pojazdu o nazwie Tritium (Tryt).

Wg zapewnień producenta układ napędowy o mocy 680 KM zapewniać ma rewelacyjne osiągi i rzeczywisty zasięg na poziomie 300 km. Najciekawsze informacje dotyczą jednak projektu nadwozia.

Opublikowane przez Finów grafiki, na których zauważyć można daleko idące inspiracje projektami Lamborghini, traktować można wyłącznie poglądowo. Wyglądu auta nie sposób określić, bowiem każdy z egzemplarzy Tritium ma być "zupełnie niepowtarzalny".

Reklama

Producent zamierza sięgnąć do chlubnej tradycji firm karoseryjnych. Finowie podkreślają, że każdy z klientów będzie mógł uczestniczyć w procesie projektowania nadwozia. Gusta nabywcy decydować mają o kształtach poszycia całego pojazdu (oczywiście wykonane z kompozytów zbrojonych włóknami węglowymi).

Tego rodzaju powrót do korzeni motoryzacji wynika w dużej mierze z upowszechniania się pojazdów elektrycznych. Zastosowanie kompaktowych silników trakcyjnych i zabudowanie baterii akumulatorów w przedziale podłogowym pomiędzy osiami otwiera przez stylistami zupełnie nowe możliwości. Jedna modułowa platforma może dziś służyć jako baza dla skrajnie różnych typów pojazdów - od rodzinnego suva, na sportowym coupe kończąc. Styliści są też w zdecydowanie mniejszym stopniu ograniczani przez kwestie techniczne, jak np. konieczność stosowania wlotów powietrza o konkretnym przepływie niezbędnych dla zapewnienia odpowiednich porcji tlenu silnikom spalinowym.

Wg wstępnych planów powstać ma 11 egzemplarzy Tritium. Każdy wyceniany będzie na około 1,1 mln euro.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy