Samochody na prąd. Kierowcy toczą bitwę o ładowarki
Użytkownicy samochodów elektrycznych chcąc nie chcąc uczestniczą w grze, przypominającej starą zabawę w komórki do wynajęcia. Zdaje się, że obecnie popularniejsza jest jej odmiana świetlicowa. Krążymy po sali w takt muzyki, by na sygnał szybko zasiąść na krześle, uprzedzając konkurenta... Kto pierwszy, ten lepszy, bo krzeseł nie dla każdego wystarcza.
W wersji elektromotoryzacyjnej podjeżdżamy do publicznej ładowarki, zastanawiając się, czy będzie akurat wolna, czy też zajęta, skazując nas na dalsze poszukiwania lub długie oczekiwanie w kolejce. Gdy w akumulatorze jest już bardzo mało energii, zastanawianie się łączy się ze stresem. Ogólnodostępnych stacji ładowania mamy wciąż niewiele, ale pojazdów elektrycznych też nie za dużo, więc na razie na ogół wygrywamy, aczkolwiek nie zawsze.
Kilkakrotnie zdarzyło się nam, że stanowisko przy wtyczce z prądem zajmowało e-auto z wypożyczalni samochodów na minuty. Blokowało urządzenie, choć było widać, że jest już naładowane. Bywało również, że stało niepodłączone, jakby po prostu tam parkowało.
Kilka miesięcy temu zaobserwowawszy taki przypadek specjalnie pojechaliśmy następnego dnia, aby sprawdzić rozwój sytuacji. Carsharingowy wóz nadal tkwił przy ładowarce.
Innym razem widzieliśmy, jak został pod stację ładowania dowieziony na lawecie i tu pozostawiony.
Problem, o którym mowa, zasygnalizowaliśmy na fejsbukowym profilu motoINTERIA. Wpis ten spotkał się - sadząc po komentarzach - z ogromnym zainteresowaniem.
O problem z ładowaniem samochodów na prąd zapytaliśmy przedstawiciela znanej firmy Traficar, który zaczął od ogólnej prezentacji zakresu jej usług oraz wynikających stąd dobrodziejstw. Poinformował nas, że około 10 proc. spośród 2500 pojazdów (czyli, w ten sposób licząc, 250) oferowanych przez Traficar w 20 miastach, to samochody z napędem elektrycznym: dostawczy Renault Kangoo Z.E., osobowe Renault ZOE oraz Dacia Spring. Potem nastąpiły wyjaśnienia i usprawiedliwienia. Zacytujmy...
"Nasz system zarządzania ładowaniem w bardzo precyzyjny sposób informuje nas o tym, że pojazd osiągnął optymalny poziom naładowania akumulatora i automatycznie wysyła pracownika technicznego, aby przeparkować samochód z miejsca do ładowania. Niestety, spotkaliśmy się z sytuacjami, kiedy osoby postronne wypinały nasze pojazdy z ładowarki, zanim poziom naładowania osiągnął optymalny poziom. Nie są to sytuacje nagminne, ale mogły one spowodować, że część osób widziała stojący na miejscu do ładowania nasz pojazd, który nie miał podpiętego kabla. Niestety pojazd Dacia Spring, który dostępny jest tylko w Traficar umożliwia wypięcie kabla w trakcie ładowania. Podjęliśmy już działania, aby zapobiegać takim sytuacjom i otrzymywać powiadomienie o tym, że ktoś przerwał proces ładowania.
Należy również pamiętać o tym, że klient, który wypożyczy od nas samochód, czy to na kilka godzin, dób czy kilka miesięcy może samodzielnie również ładować pojazd. Jeśli klient zaparkuje na takim miejscu, to nie zawsze wiemy o tym, że samochód nie jest ładowany. Oczywiście reagujemy na wszelkie zgłoszenia od klientów i kontaktujemy się z taką osobą, prosząc o przestawienie samochodu. Podobnie jest z osobami, które parkują tam samochody, które są przekonane, że jest to miejsce dla elektryków. Jeśli wykryjemy taką sytuację, lub otrzymamy zgłoszenie od klienta, to niezwłocznie kontaktujemy się z ostatnim użytkownikiem. Każde takie ostrzeżenie jest rejestrowane i może doprowadzić, że taki "niepokorny" klient będzie miał zablokowane konto."
Słowem: jest dobrze, ale jeżeli zdarzy się, że jest źle, to winę za to ponoszą konstruktorzy Dacii Spring (możliwość wypięcia kabla), "osoby postronne" (ów kabel wypinające) oraz "niepokorni klienci", którzy nawiasem mówiąc są za swoje zachowania przez firmę karani.
Poza wszystkim użytkownicy prywatnych samochodów też nie są wcale tacy święci, ale ich auta są bardziej "anonimowe" niż oznakowane, a do tego intensywnie eksploatowane pojazdy Traficaru, co prowadzi do krzywdzących uogólnień, że "Traficar robi źle to albo tamto."
Dowiedzieliśmy się także, że firma podjęła decyzję o przygotowaniu "dedykowanych punktów ładowania", w których będą ładowane jej pojazdy, z założenia - w nocy. "Pierwszy taki punkt pojawił się już w Warszawie (...) W ciągu najbliższych dni takie punkty pojawią się również w Krakowie i Trójmieście."
Jak wspomnieliśmy wyżej, zdjęcia pokazujące samochody Traficaru blokujące ładowarki, sprowokowały liczne komentarze. Głos zabrali zdeklarowani przeciwnicy elektryfikowania motoryzacji. Niektórzy internauci proponują rozwiązania radykalne w postaci odholowywania aut zbyt długo podpiętych do prądu lub zwyczajnie przy wtyczce zaparkowanych. Inni rozsądnie zauważają, że jedynym wyjściem pozwalającym uniknąć nieprzyjemnych sytuacji jest zainstalowanie własnej ładowarki w przydomowym garażu.
Dostało się też carsharingowcom: "Potrafią zająć wszystkie stanowiska, a co! Na jednym ładowanie dawno było zakończone, na drugim błąd ładowania, więc i tak nie ładuje, a miejsce blokuje. Interwencja na infolinii, informacja że wiedzą o problemie zajmowania ładowarek (dużo zgłoszeń od użytkowników) i mają się tym zająć. Jak widać, słabo im idzie".
Na koniec warto zwrócić uwagę na napis pod znakiem ustawianym na stanowiskach przy ładowarkach. Wyraźnie informuje on, że jest to miejsce przeznaczone dla "pojazdów z napędem elektrycznym podczas ładowania". I tylko na ten czas!
***