Aut elektrycznych jeszcze nie ma, a pobór prądu - rekordowy

Środowy deszczowy poranek nie zapowiadał tego, że pojawi się największe w historii zapotrzebowanie na moc w systemie energetycznym.

W środę, o godz. 13.30 padł rekord: potrzebowaliśmy aż 22 883 MW. Jak pisze "Rzeczpospolita", to skutek rozpoczynającej się fali upałów, przed czym ostrzega Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej.

Dotychczas największe zapotrzebowanie na moc w tzw. letnim szczycie Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) zanotowały 24 czerwca 2016 r. - było to 22 750 MW.

Coraz wyższe zużycie energii w okresie wakacyjnym to efekt upowszechniania się klimatyzatorów zarówno w biurach, jak i mieszkaniach - czytamy w artykule. Z kolei polskie elektrownie, w większości opalane węglem, potrzebują ogromnych ilości wody do chłodzenia. W razie długotrwałych upałów i suszy mogą pojawić się problemy. Zwłaszcza że elektrownie - jak pisze "Rz" - są przestarzałe i awaryjne.

Reklama

Zdaniem ekspertów latem tego roku PSE wydają się lepiej przygotowane do bilansowania ze względu na wiele narzędzi interwencyjnych uruchamianych w razie potrzeby. Niemniej jeszcze tego lata możemy spodziewać się kolejnych rekordów zapotrzebowania na moc - czytamy w artykule. Ze względu na braki w infrastrukturze niewykluczone jest ograniczanie dostaw prądu dla odbiorców przemysłowych, co już miała miejsce w latach ubiegłych.

Co ciekawe, problem nie dotyczy tylko elektrowni i sieci przesyłowych, ale również... kopalń. Chociaż trudno w to uwierzyć, to obecnie polskie kopalnie nie są w stanie nadążyć za popytem na węgiel i rozważają... jego import. Warto również dodać, że węgiel do polski cały czas jest sprowadzany, tylko w zeszłym roku było to 8 mln ton, przy czym głównie chodzi o węgiel wysokiej jakości, wymagany przepisami ochrony środowiska, a którego polskie kopalnie nie są w stanie dostarczyć.

Nie zważając na rosnące zapotrzebowanie na prąd, rząd PiS ogłosił program elektromobilności, w myśl którego do 2025 roku po polskich drogach ma jeździć milion samochodów elektrycznych. Bez poważnych inwestycji w elektrownie, ale także linie przesyłowe, taka liczba aut na prąd doprowadzi do przeciążenia sieci. Na szczęście eksperci wskazują, że program jest całkowicie nierealny.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy