174 mld dolarów na "ożywienie rynku" aut elektrycznych

Naprawa 10 tysięcy mostów i ponad 30 tys. kilometrów dróg - to główne założenia przedstawionego w środę przez prezydenta USA Joe Bidena planu wielkich inwestycji w infrastrukturę, wartego 2 biliony dolarów. Skupia się on także na miejscach pracy oraz przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym.

Z planów "ożywienia rynku" aut elektrycznych na pewno ucieszyła się Tesla
Z planów "ożywienia rynku" aut elektrycznych na pewno ucieszyła się TeslaGetty Images

Plan opiera się na podwyżce stawki podatku od firm z 21 do 28 procent. To ma, według Białego Domu, pokryć koszt nowych inwestycji w ciągu 15 lat.

W ramach planu nowy prezydent proponuje inwestycje o wartości 620 miliardów dolarów w starzejącą się infrastrukturę transportową w USA. Naprawione ma być 10 tysięcy mostów i 32 tysiące kilometrów dróg.

Propozycja zakłada także przeznaczenie 174 miliardów dolarów na ożywienie rynku pojazdów elektrycznych poprzez pomoc władzom stanowym i lokalnym oraz budowę ogólnokrajowej sieci 500 tysięcy ładowarek do samochodów elektrycznych w ciągu następnej dekady.

100 miliardów dolarów wyasygnowano na zapewnienie czystej wody pitnej i pozbycie się wszystkich ołowianych rur. Taka sama kwota ma zapewnić poszerzenie dostępu do szerokopasmowego internetu, szczególnie na obszarach wiejskich.

Swój plan Biden ujawnił nieprzypadkowo w Pittsburghu. Dawniej to miasto na zachodzie Pensylwanii było sercem gigantycznego amerykańskiego przemysłu ciężkiego. Obecnie przez wielu stawiane jest za wzór tego, jak radzić sobie z dezindustrializacją; Pittsburgh przyciąga renomowanymi uczelniami i ośrodkami akademickimi i stanowi ważny ośrodek rozwoju nowoczesnych technologii.

W przemówieniu Biden deklarował, że jego plan to gwarancja bardziej sprawiedliwej gospodarki. Przekonywał, że pomoże Stanom Zjednoczonym w rywalizacji z Chinami.

"Musimy działać teraz. Jestem przekonany, że jeśli zaczniemy działać teraz, to za 50 lat ludzie spojrzą wstecz i powiedzą, że to był moment, w którym Ameryka wygrała przyszłość" - powiedział.

Gospodarz Białego Domu swój plan nazywał "inwestycją, która zdarza się raz na pokolenie" i obiecywał, że skutkować będzie on tworzeniem "dobrze płatnych miejsc pracy".

Prezydent zwrócił uwagę, że podczas pandemii pracę w Stanach Zjednoczonych straciły miliony osób, a 1 procent najbogatszych pomnożył swój kapitał. "Czas to zmienić - wezwał, dodając że należy budować gospodarkę dla od klasy średniej, a nie tych najbardziej zamożnych. "Wall Street nie zbudowało tego kraju. Ty, wielka klaso średnia, zbudowałaś ten kraj, a związki zawodowe zbudowały klasę średnią. Czas odbudować klasę średnią" - apelował Biden.

Wątpliwe jest, by plan zdobył szersze poparcie Republikanów, którzy są przeciwni podwyżkom podatków, jak i zwiększaniu deficytu. Biden nie był w stanie przekonać ani jednego senatora tej partii, by poparł jego wcześniejszy wielki pakiet - 1,9 biliona dolarów na czas epidemii koronawirusa.

Pierwsze komentarze polityków GOP są jednoznacznie negatywne. Ten plan jest "jak koń trojański" - ocenił w środę lider republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell. "Nazywa się to infrastrukturą, ale będzie to więcej pożyczonych pieniędzy i ogromny wzrost podatków na wszystkie produktywne części naszej gospodarki" - stwierdził.

W ocenie konserwatywnego "Wall Street Journal" plan to "fundamentalna zmiana w myśli ekonomicznej" od "małej roli rządu i cięć podatków" z czasów Ronalda Reagana.

Propozycja Bidena spotyka się także oporem progresywnego skrzydła Partii Demokratycznej. Ich zdaniem pakiet nie jest wystarczająco duży i ambitny. Niektórzy z nich apelują do prezydenta, by podjął bardziej zdecydowane kroki w przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym, demokratyczny senator Ed Markey postuluje nawet na tym polu pakiet o wartości 10 bilionów USD.

***

10 powodów, dla których warto wybrać auto elektryczneINTERIA.TV
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas