Wypadek pod Mszczonowem będzie wyjaśniać Volvo

Nie milkną echa potwornego wypadku, do którego doszło w sobotę - 1 października - niedaleko Mszczonowa.

W tym samochodzie zginęło troje jadących z tyłu dzieci
W tym samochodzie zginęło troje jadących z tyłu dzieciBartłomiej ZborowskiPAP

W wyniku czołowego zderzenia Forda C-Max i Volvo XC70 na miejscu zginęła trójka, podróżujących szwedzkim pojazdem, dzieci w wieku 6, 9 i 11 lat. Tragiczna śmierć najmłodszych wstrząsnęła nie tylko polską opinią publiczną. Udało nam się ustalić, że sprawą zainteresowała się właśnie centrala Volvo. Nie powinno to dziwić, szwedzka marka od lat słynie z produkowania najbezpieczniejszych samochodów na świecie.

Przedstawiciele polskiego oddziału Volvo przekonali badającego wypadek prokuratora, by udostępnił pojazd szwedzkim ekspertom. W najbliższy piątek do kraju przylecieć ma delegacja z Volvo Safety Center. Szwedzcy eksperci uczestniczyć będą w oględzinach wraku. Te pozwolą stwierdzić, czy - w momencie uderzenia - pojazd zachował się dokładnie tak, jak chcieli tego konstruktorzy. Natomiast po zakończeniu czynności prokuratorskich Volvo rozważa odkupienie wraku, by poddać go dokładnym badaniom już w Szwecji.

Chociaż wypadek pociągnął za sobą tragiczne żniwo, nie ulega wątpliwości, że gdyby w zderzeniu uczestniczyły starsze auta, najpewniej mielibyśmy do czynienia z dziesięcioma ofiarami śmiertelnymi (każdym z aut podróżowało po pięć osób). Z relacji naocznych świadków wynika, że zarówno Ford, jak i Volvo poruszały się z prędkościami rzędu 80-90 km/h.

Należy zauważyć, że chociaż wypadek spowodował śmierć trójki dzieci i poważne obrażenia ciała u dorosłych, zarówno kierowcy, jak i pasażerowie podróżujący z przodu przeżyli. Zdjęcia z miejsca zdarzenia potwierdzają, że samochody zaskakująco dobrze zniosły uderzenie. Systemy bezpieczeństwa zadziałały prawidłowo - energia, w dużym stopniu - rozproszona została w wyniku deformacji stref kontrolowanego zgniotu, uruchomiły się poduszki powietrzne.

Potworny wypadek pod Mszczonowem

Zginęło troje dzieci jadących volvoBartłomiej ZborowskiPAP
Zginęło troje dzieci jadących volvoBartłomiej ZborowskiPAP
Zginęło troje dzieci jadących volvoBartłomiej ZborowskiPAP
Zginęło troje dzieci jadących volvoBartłomiej ZborowskiPAP
Fot: Straż Pożarna 
Fot: Straż Pożarna 
Fot: Straż Pożarna 
Fot: Straż Pożarna 
Potworny wypadek pod Mszczonowem Policja
Potworny wypadek pod Mszczonowem Policja
Potworny wypadek pod Mszczonowem Policja
Potworny wypadek pod Mszczonowem Policja

Co więcej, integralność przedziałów pasażerskich obu aut została zachowana. Świadkowie nie mieli też trudności z otwarciem drzwi. Dlaczego więc wypadek pociągnął za sobą tak wiele ofiar?

Odpowiedzi szukać można raczej w splocie nieszczęśliwych okoliczności. Trójka dzieci podróżujących Fordem - dzięki fotelikom bezpieczeństwa - odniosła niezagrażające życiu obrażenia.

Natomiast prokurator prowadzący sprawę potwierdził , że w Volvo fotelików nie było. Co więcej, jedno z dzieci w ogóle nie było zapięte pasami, a w przypadku drugiego pasy zapięte były w nieprawidłowy sposób.

Mimo takich okoliczności zdarzenia reakcja szwedzkiej marki zasługuje na uznanie. Wypada zauważyć, że przedstawiciele Volvo  zgłosili się do polskich władz z prośbą o możliwość dokonania oględzin wraku. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że uczestniczący w zdarzeniu model XC70 nie jest już oferowany w salonach, jego produkcja zakończyła się w w maju tego roku. Auto zastąpione zostało w ostatnim czasie przez - zupełnie nowe - Volvo V90.

Trzeba jednak pamiętać, że Volvo ogłosiło niedawno program "zero ofiar do 2020 roku". Szwedzi chcą, by - począwszy od tej daty - liczba wypadków śmiertelnych z udziałem pojazdów marki spadła do zera.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas