"Wyjątek Ferrari" nie powstrzyma włoskiej marki. Też będzie produkować auta na prąd
"Petrolheadzi" dostają zawału, piekło zamarza. Ferrari ma pracować nad samochodami o napędzie elektrycznym - wynika z nieoficjalnych na razie informacji.
Jeszcze nie ucichły echa wprowadzonych przez Komisję Europejską regulacji dotyczących odejścia od paliw kopalnych, a już pojawiły się doniesienia o wyjątkowym traktowaniu niektórych producentów. Wyjątek ten został nazwany potocznie "wyjątkiem Ferrari", gdyż dotyczy on ekskluzywnych samochodów produkowanych w małych seriach. W skrócie - ich producenci nie muszą tak szybko rezygnować z silników spalinowych, jak firmy produkujące samochody masowe. Puryści, którym benzyna płynie we krwi, odetchnęli z ulgą. Aż do teraz.
Jak dowiedział się z anonimowego źródła związanego z marką portal Bloomberg, Ferrari wykupiło działkę położoną w pobliżu swojej aktualnej fabryki. Z informacji przekazanych portalowi wynika, iż całkiem możliwe jest to, że marka będzie chciała w tym miejscu wybudować trzecią linię produkcyjną, która ma być przeznaczona dla pojazdów hybrydowych oraz elektrycznych. Ponadto w nowej hali ma powstać centrum badawczo-rozwojowe zajmujące się technologię baterii i akumulatorów trakcyjnych.
Ile prawdy jest w tych doniesieniach? Odpowiedź na to pytanie poznamy najprawdopodobniej w czwartek, 1 czerwca, podczas długo wyczekiwanej konferencji prasowej marki, podczas której władze Ferrari mają ogłosić plan rozwoju na najbliższe cztery lata.
Akcje spółki ostatnimi czasu zaliczyły spadek wartości o 22 procent. Jednak po opublikowaniu nieoficjalnych doniesień o możliwej elektryfikacji zyskały w ciągu pół dnia 1,3 proc. Jak wskazują analitycy rynku, spadek wartości akcji był związany z ogólnym trendem na włoskiej giełdzie, a z kolei wzrost może być związany z pozytywną reakcją rynku na informacje o tym, że Ferrari jednak będzie w mniejszym lub większym stopniu podążało za panującym trendem elektryfikacji gamy.
Z kolejnych nieoficjalnych informacji wynika, że pierwszego elektrycznego modelu z Maranello możemy się spodziewać już w 2025 roku. Z kolejnych komentarzy analityków rynku wynika, że co prawda będzie to wymagało od marki kolosalnych nakładów sił i środków, ale biorąc pod uwagę globalną tendencję taki ruch nie może się nie opłacić i pozytywnie wpłynie zarówno na wizerunek jak i zyski oraz wycenę firmy.
***