Volvo spryskało rowerzystów nie tym co reklamuje
Volvo od wielu lat słynie z troski o bezpieczeństwo kierowców, pasażerów, pieszych. I trzeba przyznać, że umie tę swoją dbałość odpowiednio wyeksponować.
Jednym z dowodów są dwie prestiżowe nagrody, jakie dwa lata temu na Cannes Lions International Festiwal of Creativity otrzymała reklama, lansująca jego Life Paint, nowatorski środek, który może, zdaniem producenta, uratować życie i zdrowie wielu rowerzystów. "The best to survive a crash is not to crash". Najlepszym sposobem na przetrwanie wypadku jest jego uniknięcie uniknięcie - głosi ukazujące się w końcowej sekwencji filmiku hasło. Okazuje się jednak, że ów zgrabny spot stał się powodem nieoczekiwanych kłopotów...
Swego czasu Szwedzi podjęli ryzykowne skądinąd zobowiązanie, że począwszy od roku 2020 nikt (no person) nie zginie ani nie odniesie ciężkich obrażeń "przez Volvo" (by Volvo). Podczas wspomnianego festiwalu w Cannes Matt Eastwood, przewodniczący jury, wychwalał Volvo pod niebiosa, mówiąc, że jest to firma, która chroniąc użytkowników dróg przejawia "troskę o ludzkość" i podnosi społeczeństwo na wyższy stopień rozwoju, bowiem bezpieczeństwo to jednak z najważniejszych potrzeb w naszym życiu. Pięknie powiedziane.
Wróćmy jednak do Life Paint. Jest to specyfik, dzięki któremu, jak zachwala nagrodzona w Cannes reklama, jeżdżący po zapadnięciu zmroku rowerzyści będą zdecydowanie bezpieczniejsi. Wystarczy spryskać wygodnym w użyciu sprejem ubranie i sam pojazd. Nie pozostawia on żadnych śladów na odzieży i rowerze, za to sprawia, że sylwetka tak potraktowanego kolarza staje się po ciemku doskonale widoczna w światłach samochodów.
Sęk w tym, że ktoś zakwestionował rzetelność spotu, tak sugestywnie prezentującego zalety Life Paint. Sprawa trafiła do Advertising Standards Authority, brytyjskiej instytucji nadzorującej tamtejszy rynek reklamowy.
Badania przeprowadzone przez ASA wykazały, że aby osiągnąć zamierzony skutek, rower należy spryskać nie Life Paint, przeznaczonym do tekstyliów, lecz innym środkiem tego samego producenta o nazwie Albedo 100. Niby drobiazg, ale to wystarczyło do wprowadzenia zakazu emitowania nie do końca uczciwego spotu na terenie Wielkiej Brytanii.
Co ciekawe, Volvo nie protestuje przeciwko werdyktowi ASA. Wskazuje jedynie, że pod filmikiem zamieszczonym na stronie internetowej firmy, znajduje się wyjaśnienie, że przy jego produkcji użyto obu wspomnianych specyfików. Podkreśla też, że zakaz dotyczy reklamy, a nie samego cudownego środka i przeprasza za ewentualne wprowadzenie w błąd odbiorców. Postawa godna naśladowania.
Nawiasem mówiąc tylko patrzeć, gdy ktoś zacznie sprowadzać Life Paint do Polski, aczkolwiek w innym, mniej zbożnym od założonego celu. A nuż spryskana nim tablica rejestracyjna samochodu stanie się nieczytelna dla fotoradarów?