Testujemy używane: opel astra mk1
Tym razem w naszym dziale poświęconym testowaniu samochodów używanych Opel Astra mk1 1,4 o mocy 60 KM.
Model ten zadebiutował w 1991 roku jako następca zasłużonego i wysłużonego kadeta. Astra rozeszła się w tak ogromnej liczbie egzemplarzy, że marka Opel kojarzona jest głównie z tym samochodem. Przez lata produkcji pojazd zyskał sporą grupę sympatyków. Czy jednak auto, które weszło na rynek 14 lat temu skutecznie oparło się duchowi czasu? Jak sprawuje się w codziennej eksploatacji?
Nadwozie
Trzeba przyznać, że panowie z Opla w tej kwestii bardzo się postarali. Nie ma mowy o żadnej dyskryminacji. Do wyboru mamy praktycznie każdy rodzaj nadwozia. Jest klasyczny sedan, pojemne kombi, trzy i pięciodrzwiowe hatchbacki, a nawet kabriolet. Nie powinno, więc być problemu ze znalezieniem samochodu, który spełniałby nasze wymagania. Testowany model to auto po modernizacji z klasycznym, trzybryłowym nadwoziem. Sylwetka prezentuje się ładnie, chociaż „opatrzyła się” już do tego stopnia, że nie jest w stanie wzbudzać jakichkolwiek emocji. Nie trudno także odgadnąć wiek konstrukcji, bowiem obłe, łagodne linie kłócą się z dzisiejszymi trendami w dziedzinie stylistyki.
Wnętrze
Na desce rozdzielczej widać już upływ czasu. Nie można jednak zapominać, że światło dzienne po raz pierwszy ujrzała ona prawie 15 lat temu. Przytłacza nieco wszechobecna czerń, a sam kształt tablicy rozdzielczej powoduje, że sprawia ona wrażenie dość „ciężkiej”. Nie do podważenia są natomiast walory użytkowe. Ergonomia leży na wysokim poziomie. Przełączniki są dokładnie tam, gdzie być powinny (no może za wyjątkiem włączników świateł przeciwmgłowych – zasłania je kierownica), a ich obsługa jest intuicyjna. Także jakość użytych materiałów jest dobra i „świerszcze” w kokpicie pojawiają się dopiero przy znacznym przebiegu. Kabina jest przestronna. Dla pasażerów wygospodarowano sporą ilość miejsca. Fotele należą do wygodnych i na dłuższych trasach na pewno nie będą przyczyną bólu krzyża.
Niestety, większość Astr pochodzących z polskich salonów nie grzeszy bogactwem wyposażenia. Testowany model okrojono niemalże ze wszystkiego. Na desce rozdzielczej zabrakło obrotomierza, a ze znanego oplowskiego wyświetlacza zintegrowanego z radiem, pozostał jedynie zegarek.
Miejsca na bagaż jest naprawdę sporo. 500 litrów pojemności to wynik, który nawet dzisiaj może budzić podziw. Kufer jest, więc pojemny, chociaż jego walory ograniczają znacząco nadkola i zawiasy wnikające głęboko do wnętrza.
Silnik
1400cm sześciennych pojemności i 60 KM, to jak na auto tej wielkości zdecydowanie za mało. W dzisiejszych czasach silniki o podobnej mocy stosuje się np. w podstawowych wersjach Fiatów Seicento, które to samochody przynajmniej z założenia nigdy nie powinny opuszczać bram miasta. Podobnie rzecz ma się w przypadku Astry. Podstawowa jednostka sprawdza się w miarę dobrze w ruchu miejskim, jednak jazda tym samochodem na trasie jest bez wątpienia uciążliwym zajęciem. Samochód wykazuje się ponadprzeciętną wręcz niechęcią do przyspieszania, co bardzo utrudnia wyprzedzanie. Największe problemy jednostka napędowa ma w górach, podczas podjazdów, kiedy to z pięciobiegowej skrzyni biegów przydatne okazują się praktycznie tylko pierwsze dwa…
Auto przeważnie zadowala się 7 litrami paliwa na sto kilometrów, w trasie można nawet zejść do 6 litrów, ale szybko rzecz jasna nie pojedziemy.
Komfort jazdy, prowadzenie
Zawieszenie jest przyjemnie sprężyste, a samochód nie sprawia trudności w prowadzeniu, nawet bardzo niedoświadczonym kierowcom. Auto wybacza sporo błędów, zresztą silnik o znikomej mocy nie pozwoli nam na żadne szaleństwa. W mieście przeszkadzać będzie brak wspomagania kierownicy, które przez długi okres czasu w najtańszych modelach nie występowało.
Dzięki dużej powierzchni przeszklonej, widoczność z wnętrza jest bardzo dobra.
Skrzynia biegów pracuje na ogół przyjemnie, choć w wyeksploatowanych egzemplarzach może występować utrudnione włączanie „jedynki”, „dwójki” i „wstecznego”.
Podsumowując
Jak większość starych konstrukcji Opla, także i ten model szybko staje się ofiarą ataku rdzy. Najbardziej narażone miejsca to: nadkola tylne, okolice uszczelek, doły drzwi. Części mechaniczne są na ogół trwałe, chociaż samochody prześladuje parę typowych usterek. Niestety, w silnikach 1,4l. dość często lubią pękać paski rozrządu. Lepiej, więc nie zwlekać z wymianą tego elementu i dla własnego bezpieczeństwa skrócić przebiegi między wymianami nawet do 40/50 tys. km. (pasek wymienia się wraz z pompą wodną). Niektóre auta mają także problemy z zawieszeniem. Zwłaszcza w tych z polskich salonów, za sprawą wiadomego stanu naszych dróg często zawodzą amortyzatory i wybijają się końcówki drążków kierowniczych. Na ogół jednak Astra jest samochodem, który nie sprawia większych problemów swojemu właścicielowi. Drobne, dokuczliwe usterki raczej nie występują, od czasu do czasu spali się może jakaś żarówka w kokpicie, ale to w zasadzie tyle.
Ceny Astry serii pierwszej kształtują się różnie. Właścicielem pojazdu „zeskrobanego z drzewa” możemy stać się już za ok. 5 tys. zł. Kwota 10 tys. pozwoli nam się cieszyć zadbanym egzemplarzem z roczników 94/96. Czy warto?
Za taką sumę dostajemy duży, pojemny samochód, który nie powinien zamęczać nas ciągłymi usterkami. Egzemplarze z polskich salonów są jednak bardzo okrojone pod kątem wyposażenia. W tej kwestii zdecydowanie lepiej wypadają auta z prywatnego importu. Te mają przeważnie wspomaganie kierownicy, ABS, „elektrykę” czy poduszki powietrzne. Z drugiej jednak strony wśród „polskich” egzemplarzy występuje znacznie mniejszy odsetek pojazdów po poważnych naprawach blacharskich.
Ogólnie Astra nawet w 14 lat po swym debiucie prezentuje się ciekawie. Zapewnia sporo miejsca i w miarę tanią eksploatację. Niestety, silnik 1,4l. nie pozwoli na odczuwanie radości z jazdy. Jest powolny, ociężały i wymaga stałego „wachlowania” lewarkiem zmiany biegów. Odradzamy, więc ten motor zwłaszcza tym, którzy większość godzin za kierownicą spędzają w trasie. Do jazdy miejskiej na pewno wystarczy, ale niedobór mocy odczuwać będziemy często.
Paweł Rygas