Stanęła gliwicka fabryka Opla
Wtorek to czarny dzień dla światowych koncernów samochodowych. Zamykanie fabryk nie ominęło również Polski
Na początek stanęła fabryka Opla w Gliwicach.
- Jest przerwa w produkcji do przyszłego poniedziałku - powiedział Wojciech Osoś, PR manager General Motors Poland. Jak zaznaczył, zatrzymanie pracy zakładów ma związek ze zmniejszeniem popytu na nowe samochody w Europie.
- Pracownicy normalnie przychodzą do pracy. W tym czasie wykonują inne obowiązki, mają szkolenia. Przygotowują też rzeczy związane z wprowadzeniem do produkcji kolejnego modelu; będzie miało to miejsce na przełomie 2009 i 2010 r. - stwierdził Osoś. Chodzi o oczywiście o astrę IV. Jak podkreślił Osoś, do kolejnej przerwy w produkcji dojdzie w dniach 20-31 października.
Przy średniej dziennej produkcji fabryki rzędu 700-800 samochodów łączny ubytek związany z brakiem produkcji przez 15 dni roboczych na pewno przekroczy 10 tys. egzemplarzy.
Osoś podkreślił, że spadek sprzedaży dotyczy całego rynku motoryzacyjnego w Europie, a nie tylko samochodów GM. Dodał, że dotychczas gliwicki zakład nie odczuwał spadku popytu - do końca sierpnia jego produkcja była o 16 proc. większa, niż w tym samym czasie ubiegłego roku.
W ciągu ośmiu miesięcy 2008 r. z linii produkcyjnych zjechało ponad 135 tys. aut. Dziś trudno jednak prognozować, czy w całym 2008 r. produkcja przekroczy ubiegłoroczny poziom 187 tys. samochodów. Ok. 95 proc. produkcji trafia na eksport.
Natomiast, jak zapewnił INTERIA.PL Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland, fabryka w Tychach działa normalnie. - Pracujemy i realizujemy zadanie produkcyjne, tak jak przewiduje plan produkcji obowiązujący w roku 2008. - powiedział Cieślar.
Wcześniej niemiecka prasa poinformowała o wstrzymaniu produkcji w zakładach Opla w Bochum. W poniedziałek mają zostać wyłączone na trzy tygodnie taśmy w fabryce w Eisenach. Podobne kroki ogłosiła także Skoda. Oba koncerny zapewniają, że na razie nie ma mowy o zwolnieniach. Inaczej jest w Fordzie - koncern ten nie tylko częściowo zatrzymał produkcję, ale także zapowiedział redukcję zatrudnienia.
Popyt na nowe samochody na najważniejszych rynkach Europy ostatnio znacząco się zmniejszył. W Wielkiej Brytanii aż o 21 proc. spadła sprzedaż pojazdów. Jednocześnie plotki głoszą, że w czasie, kiedy światowy rynek kredytowy został sparaliżowany w związku z kryzysem "toksycznych" kredytów, branża motoryzacyjna, obok surowcowej i metalowej, budzi szczególną nieufność banków.