Sikorski uderza w Izerę. Powstanie projektu poważnie zagrożone

Od momentu zmiany władzy w Polsce, wielokrotnie pojawiały się niepokojące doniesienia na temat dalszych losów Izery. Projekt polskiego samochodu elektrycznego rozpoczęty za rządów PiS, był wielokrotnie krytykowany przez polityków obecnej koalicji rządzącej. Wydawało się jednak, że przy obecnym stopniu zaawansowania przedsięwzięcia oraz dzięki wsparciu partnera technologicznego, czyli firmy Geely, projekt zostanie doprowadzony do końca. Lecz ostatnio znów pojawiły się poważne co do tego wątpliwości, które teraz mocno podsycił minister Sikorski.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski opublikował w mediach społecznościowych nagranie, na którym widać go na tle pustego pola w Jaworznie. Mówi on na nim, że w tym roku po polskich drogach "miało jeździć milion samochodów elektrycznych Izera". Stwierdza następnie, że po wycięciu 300 hektarów lasu i wydaniu pół miliarda złotych, nawet nie rozpoczęła się inwestycja. Na koniec minister dodaje, że "jeśli pieniądze z KPO mają tu stworzyć coś innego, to musimy wybrać dobrych gospodarzy w wyborach samorządowych".

Nagranie to jest oczywiście elementem kampanii wyborczej przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi, które będą miały miejsce 7 kwietnia. W wypowiedzi Radosława Sikorskiego jest jednak coś, co powinno bardzo zaniepokoić osoby odpowiedzialne za projekt Izera. Wynika z nich bowiem, że może on upaść.

Reklama

Izera straci pieniądze oraz działkę pod fabrykę?

Zanim nakreślimy dokładną sytuację, warto zauważyć, że minister Sikorski nie był w swojej wypowiedzi precyzyjny. Odniósł się w niej do zapowiedzi Mateusza Morawieckiego o milionie samochodów elektrycznych. Problem tylko w tym, że były premier w 2016 roku zapowiedział nie "milion samochodów elektrycznych Izera", ale milion aut elektrycznych w ogóle zarejestrowanych w Polsce. Ponadto mowa była nie o roku 2024, ale 2025. Później zresztą szacunki te były rewidowane i na przykład w 2022 roku ówcześnie rządzący mówili o milionie elektryków dopiero w 2030 roku.

Tym jednak na co trzeba zwrócić największą uwagę, jest dalsza część wypowiedzi Sikorskiego. Mówi on, że "dobrzy gospodarze", a więc zwycięstwo samorządowców z Koalicji Obywatelskiej, zagwarantują wydanie pieniędzy z KPO na stworzenie czegoś innego, niż na Izerę.

Ile będzie kosztować budowa fabryki Izery?

Przypomnijmy, że szacowany koszt stworzenia produkcyjnej wersji Izery, wybudowanie fabryki i rozpoczęcie produkcji, ma wynieść 6 mld zł. Tymczasem spółka ElectroMobility Poland dysponuje tylko kwotą 500 mln zł, którą otrzymała od Skarbu Państwa. Przedstawiciele spółki przekonywali jednak, że większość środków, nawet 4 mld zł, uzyska z funduszu elektromobilności w ramach KPO.

Tymczasem dwa tygodnie temu wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko powiedział w rozmowie z PAP, że przyznany grant (o wartości w sumie 4,7 mld zł) miałby trafić na inne cele. Choć wspomniał, że są plany aby do części pożyczkowej trafił projekt produkcji pojazdów nisko- i zeroemisyjnych. Zaznaczył jednak, że nie jest powiedziane, iż miałaby to być Izera.

Izera gotowa do produkcji. Mówią na nią "Z-100"

Teraz zaś minister Sikorski wprost mówi, że zdaniem rządzących pieniądze z KPO powinny iść na inny cel. Na dodatek mówi, iż pieniądze miałyby "tu stworzyć coś innego", stojąc na tle działki, gdzie ma powstać fabryka Izery. Trudno nie traktować tego jak deklaracji, że obecny rząd ma wobec tej lokalizacji inne plany.

Czy Izera może poradzić sobie bez pieniędzy z KPO?

Brak środków z KPO to największy problem projektu Izera, bez których może on w ogóle nie powstać. Przypomnijmy, że spółka ElectroMobility Poland powstała w 2016 roku z kapitałem 70 mln zł. Makiety przedstawiające wizję polskiego samochodu elektrycznego, hatchbacka oraz SUV-a, zobaczyliśmy dopiero w 2020 roku, a początek produkcji zapowiadano 3 lata później. Pomimo jasnego celu i wizji, żadna firma nie chciała dostarczyć EMP platformy, na której powstałaby seryjna wersja Izery (pomysły stworzenia własnej platformy dość szybko zarzucono), ani też nie znalazł się żaden inwestor.

W efekcie projekt musiało w 2021 roku dofinansować państwo, kwotą 250 mln zł. Rok później Skarb Państwa przelał spółce kolejne 250 mln zł, ale znalazł się partner technologiczny, czyli chińska firma Geely. Z kolei za stylistykę odpowiada legendarne włoskie studio projektowe Pininfarina. Projekt Izera zaczął nabierać realnych kształtów.

Obecnie ElectroMobility Poland ma już gotowy samochód - jest to SUV o kodowej nazwie Z-100. W tym roku na drogach mają rozpocząć się drogowe testy prototypów. Zakończono także przetarg na budowę fabryki - inwestycję zrealizuje polska firma MIRBUD S.A. Ponadto firma Geely mówi już o powstaniu drugiej fabryki, jaka miałaby znaleźć się w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, gdzie powstawałyby całe układy napędowe do samochodów elektrycznych. Wszystko wydaje się więc być na dobrej drodze, a wielokrotnie przesuwany termin wyjechania na drogi pierwszej Izery, ustalony obecnie na 2026 rok, wydaje się być możliwy do dotrzymania. Jest tylko jeden problem.

Nadal EMP nie znalazła żadnego zewnętrznego inwestora. Oznacza to, że nawet gdyby otrzymała 4 mld zł z KPO, nadal brakowałoby jej przynajmniej 1,5 mld na wprowadzenie Izery do produkcji. Po ostatnich słowach ministra Sikorskiego, spółka może być właściwie pewna, że nie otrzyma żadnych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Pewna nie może być natomiast dalszych losów działki, którą już zakupiła, gdzie ma powstać fabryka.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Izera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy