Niezwykłe widowisko. Tak Chińczycy budują wiadukt
Od czasu do czasu warto zajrzeć na największy rynek motoryzacyjny świata, czyli do Chińskiej Republiki Ludowej...
W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2015 r. nabywców znalazło tam 14,4 mln samochodów osobowych, czyli tylko o 5,8 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego. "Tylko", bowiem jest to najniższe od lat tempo wzrostu sprzedaży. Rząd dla podtrzymania koniunktury zdecydował się obniżyć o 5-10 proc. podatki, nakładane na nowe auta z silnikami o pojemności 1.6 litra i mniejszej (tego typu pojazdy stanowią obecnie około 70 proc. całości sprzedaży). Efekty tych działań już widać. Ceny spadły i w pierwszych dwóch tygodniach października sprzedaż, licząc rok do roku, wzrosła o 12 proc.
Sytuacja na motorynku Państwa Środka jest pochodną ogólnego spowolnienia gospodarki ChRL i zawirowań na tamtejszych giełdach. Cierpią na tym przede wszystkim wielkie, zagraniczne koncerny, bowiem niepewni przyszłości Chińczycy masowo przerzucili się na kupowanie mniej prestiżowych i gorszych jakościowo, ale dużo tańszych pojazdów rodzimej produkcji. Właśnie problemami w Chinach Hyundai Motor Co. tłumaczy prawie 25-procentowy spadek swoich globalnych zysków. Honda poinformowała o odłożeniu na półkę planów budowy nowej fabryki. Miała ona kosztować 820 mln dolarów i począwszy od 2018 r. produkować rocznie 240 tysięcy różnego rodzaju aut.
Są jednak i tacy, którzy nie tracą animuszu i optymistycznie patrzą w przyszłość. Wielką nadzieją koncernu Fiat Chrysler Automobiles jest Jeep. W jej spełnieniu pomóc mają otwarte ostatnio zakłady w mieście Changsha, produkujące jeepa cherokee, do którego wkrótce dołączy renegade i kolejny, nieokreślony dotychczas model SUV-a tej marki. Dzięki nowym inwestycjom sprzedaż pojazdów z logo Jeepa na masce ma wzrosnąć w Chinach do, bagatela, 850 tys. egzemplarzy rocznie!
Do grona optymistów należy także Volkswagen AG. Jego kierownictwo zapowiedziało, że pomimo nadszarpniętej znanymi wydarzeniami reputacji i planowanych globalnych cięć wydatków o miliard euro rocznie nie rezygnuje ze strategicznego celu, jakim jest stały wzrost udziałów rynkowych w ChRL. W Chinach praktycznie nie sprzedaje się samochodów osobowych z silnikami Diesla dlatego afera spalinowa ma tam znaczenie wyłącznie wizerunkowe. Lokalne media przypominają jednak inne wydarzenia, których niechlubnym bohaterem był Volkswagen. W 2012 r. nabywcy vw jetta, znanego w ChRL pod nazwą sagitar, zaczęli narzekać na awaryjność tylnej osi tego auta. Volkswagen, korzystając ze wsparcia swoich mocno ustosunkowanych politycznie lokalnych partnerów (wszystkie zagraniczne firmy, chcące działać na chińskim rynku muszą wchodzić w spółki z miejscowymi przedsiębiorstwami), stanowczo odrzucał wszystkie zarzuty, wręcz grożąc skarżącym procesami sądowymi o zniesławianie marki. Zareagował, pod wpływem masowych protestów, dopiero dwa lata później, ogłaszając akcję przywoławczą sagitara. Komentatorzy wskazują, że dzisiaj niemiecki gigant, który sprzedaje w Chinach co trzeci z produkowanych przez siebie na świecie samochodów, nie mógłby pozwolić sobie na podobnie arogancką postawę.
Takich błędów nie chce popełniać Ford, który wezwał właśnie do naprawy 220 tysięcy jeżdżących w Chinach SUV-ów kuga. Powodem jest możliwość wycieku paliwa z tych aut. Powstające nieszczelności to skutek użytkowania pojazdów na bardzo kiepskich drogach. Rzeczywiście ich stan w wielu rejonach ChRL nadal pozostawia wiele do życzenia.
Tak czy inaczej rozwój infrastruktury komunikacyjnej w tym kraju trzeba uznać jednak za imponujący. Ostatnio furorę robi filmik, pokazujący, jak Chińczycy kładą przęsło potężnego wiaduktu. Warto poświęcić parę minut na obejrzenie tego niezwykłego widowiska...