Która marka zarabia najwięcej na produkcji aut?

Produkcja i sprzedaż samochodów nie dla wszystkich producentów oznacza dobry biznes. Od lat mistrzem zarabiania na autach jest Porsche, któremu za każdą sprzedaną sztukę wpada do kasy 17 tys. euro. Do niedawna Ford i Opel do każdego sprzedanego egzemplarza dokładały po 1000 euro.

W ostatnich latach lista producentów aut, którzy najwięcej zarabiają lub tracą na produkcji i sprzedaży samochodów prawie się nie zmienia. Zależnie od okresu, którego dotyczy analiza i od gamy modeli, które aktualnie zjeżdżają z taśm poszczególnych producentów ich efektywność może się jednak minimalnie różnić. To jak dobrze producenci samochodów wychodzą na realizacji swojego statutowego obowiązku, regularnie badają niezależni specjaliści z Center Automotive Research.

Wbrew powszechnej opinii o superwydajnej i świetnie zorganizowanej produkcji samochodów w Japonii, specjalistami od zarabiania pieniędzy na produkowaniu aut są marki niemieckie. Na czele listy prymusów jest Porsche, które na każdym sprzedanym egzemplarzu zarabia teraz ponad 17 tys. euro i - co bardzo ważne - sukcesywnie powiększa tę kwotę (o około 250 euro z roku na rok). Za sportową marką ze Stuttgartu znajduje się marka premium z Monachium, czyli BMW. Chociaż jednostkowy wynik ma ponad 4-krotnie gorszy (nieco powyżej 4 tys. euro zarobku na samochodzie), Bawarczykom świetnie się wiedzie, bo sprzedają znacznie więcej aut niż Porsche. Trzeci stopień podium w tej kategorii należy do Audi - ponad 4200 euro zarobku na każdym sprzedanym egzemplarzu i ostatnio spory przyrost z roku na rok (o ponad 500 euro).

Reklama

Do bardzo zyskownych firm, które produkują i sprzedają samochody na masową skalę i na całym świecie już lata temu dołączyły Hyundai i Kia. Za każde sprzedane auto na ich koncie przybywa niemal 1400 euro. Pod tym względem koreański koncern samochodowy znacznie wyprzedza największy koncern samochodowy Europy, czyli Volkswagena. Średnio na samochodzie ma on niecały 1000 euro zysku. To o około 100 euro więcej, niż na każdym sprzedanym egzemplarzu zarabia Toyota.

Niemal tyle samo, ile na każdym aucie zarabia koncern Volkswagena, tyle traci europejski oddział Forda. Pocieszeniem dla producenta samochodów z siedzibą w Kolonii jest fakt, że Ford Motor Company na świecie na każdym aucie zarabia średnio nieco ponad 800 euro. Podobnie sytuacja wygląda w wypadku General Motors. Tylko dzięki zyskowi wypracowanemu przez różne marki, należące do amerykańskiego giganta, globalnie koncern GM wychodzi na swoje (zarabia niecałe 650 euro na każdym sprzedanym aucie). Niestety, zyski GM znacząco zmniejsza Opel, który do każdego sprzedanego auta jeszcze niedawno dokładał po prawie 1000 euro (ostatnio już "tylko" nieco ponad 800 euro). Ten pozytywny trend to zasługa drastycznego ograniczenia liczby platform, na których będą powstawały nowe modele Opla oraz liczby stosowanych w nich silników. Od teraz auta tego producenta będą napędzane silnikiem należącym do jednej z trzech rodzin jednostek napędowych: SGE (3-cylindrowa 1,0 l o mocy 105 KM i 4-cylindrowa 1,4 l o mocy 145 KM; obydwie z bezpośrednim wtryskiem paliwa i z turbodoładowaniem), MGE (4-cylindrowa 1,6 l o mocy 200 KM; najmocniejszy silnik benzynowy z bezpośrednim wtryskiem paliwa i z turbodoładowaniem), MDE (4-cylindrowa 1.6 CDTI).

Najgorzej w Europie radzą sobie z rentownością producenci francuscy. Straty, które w związku ze sprzedażą samochodów odnotowują marki należące do koncernu PSA, czyli Citroën i Peugeot, nie wynikają jednak ze stosowania zaniżonych cen, ale z bardzo słabego popytu na auta ich produkcji, który nie gwarantuje pokrycia bardzo wysokich kosztów stałych. Kryje się za nimi stosowanie zbyt wielu płyt podłogowych i zdecydowanie zbyt bogata oferta modeli. Właśnie dlatego w ciągu najbliższych 5 lat skurczy się ona do 26 samochodów łącznie w dwóch markach (teraz jest ich aż 45), które będą powstawały na kilku, zamiast na kilkunastu, różnych platformach. Nieco lepsze wyniki finansowe PSA w ostatnich miesiącach to zasługa, między innymi, bardzo udanego Peugeota 308. Francuzi z trudem nadążają z produkcją i z zaspokojeniem zapotrzebowania na ten model, mimo że uruchomili w fabryce trzecią zmianę. W ciągu ostatnich dwóch lat Citroënowi i Peugeotowi udało się zredukować dopłatę do każdego samochodu o ponad 300 euro. Aktualnie wynosi ona około 500 euro.

W ciągu ostatnich 20 lat liczba modeli oferowanych przez, na przykład, Mercedesa zwiększyła się z 5 do aż 17, a liczba wersji nadwoziowych oferowanych przez niego samochodów - z 8 do aż 26. Nawet jeśli nie wszystkie modele wymagają jednakowo wysokich nakładów finansowych na opracowanie i produkcję, wypromowanie każdego kosztuje. Kosztuje coraz więcej, bo - po pierwsze - klienci gubią się w gąszczu ofert. Po drugie, coraz mniej "kręci" ich motoryzacja.

Maciej Ziemek
Członek jury Car of the Year

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy