Autonomiczne ciężarówki szybciej niż auta osobowe?

Rozwój autonomicznych pojazdów przynieść ma rewolucję w drogowym bezpieczeństwie, ale może też zatrząść rynkiem pracy związanym z transportem. Niewykluczone, że już za kilka lat zawody takie, jak taksówkarz czy kierowca ciężarówki znikną na dobre.

Dość powiedzieć, że wg najnowszych badań w samej tylko Polsce brakuje obecnie około 100 tys. zawodowych kierowców. Podobna sytuacja utrzymuje się w wielu innych krajach. Szacuje się, że w 2024 roku w USA brakować będzie około 175 tys. kierowców.

Co ciekawe, problem rozwiązać mogą sami producenci pojazdów. Nad autonomicznymi pojazdami od lat pracują m.in. tacy potentaci, jak Daimler czy Volvo. Do wyścigu o zbudowanie autonomicznej ciężarówki dołączyli również Amerykanie.

O pracach nad stworzeniem zdolnego do jazdy bez kierowcy "tira" poinformowała właśnie - należąca obecnie do Alphabet Inc. - firma Waymo. Jej doświadczenia w zakresie autonomicznych pojazdów są zaskakująco bogate. Pierwotnie firma utworzona została przez Google w celu stworzenia autonomicznego samochodu osobowego. Chociaż konstruktorom udało się opracować jeżdżące prototypy, zarząd Google zarzucił projekt, w konsekwencji czego Waymo trafiło pod skrzydła nowego właściciela.

Reklama

Dziś Waymo może pochwalić się 8-letnim doświadczeniem w tworzeniu oprogramowania i systemów do autonomicznych pojazdów. Warto przypomnieć, że już w 2015 roku w ramach testów autonomicznych samochodów Google’a, korzystające z systemów Waymo, pozbawione kierowcy, testowe Lexusy RX pokonały po amerykańskich drogach ponad milion mil.

Obecnie firma "zbiera dane" w oparciu o jeden - sterowany zdalnie - prototyp ciężarówki. Amerykanie planują jednak przyspieszenie tempa prac. Jeszcze w tym roku na drogi wyjechać mają pierwsze autonomiczne osiemnastokołowe zestawy. Podobnie, jak miało to miejsce z samochodami Googla, w testach uczestniczyć mają kierowcy, ale będą oni mogli przejąć prowadzenie wyłącznie w sytuacji awaryjnej.

Wbrew pozorom zbudowanie autonomicznej ciężarówki jest dziś stosunkowo proste. Z uwagi na rozmiary pojazdów konstruktorzy dysponują większą ilością przestrzeni do zabudowy różnej maści czujników. Wszystko wskazuje też na to, że - wzorem rozwiązań proponowanych przez Mercedesa i Volvo - pierwsza generacja tworzonego przez Waymo systemu będzie mieć za zadanie odciążenie kierowcy. Oznacza to, że pojazdy będą zdolne do autonomicznej jazdy np. po autostradach, ale końcowy etap dystrybucji (jazda po zatłoczonym mieście) wymagać będzie nadzoru człowieka.

Nie zmienia to jednak faktu, że w najbliższych latach spodziewać się można szybkiego rozwoju nowych technologii, który - najprawdopodobniej - zakończy się stworzeniem ciężarówek bezzałogowych.

Dość przypomnieć, że już dziś własną flotą dostawczych pojazdów autonomicznych dysponuje chociażby amerykański Uber.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy