Nowe silniki dla Infiniti
Ortodoksyjni fani motoryzacji uparcie twierdzą, że nawet dobre zapalniczki pracują na benzynie.
Zarówno "lamerskie" LPG, jak i "śmierdzący" diesel uchodzą w kręgu "elit" za coś gorszego, czyli tani substytut benzyny dla plebsu. Okazuje się jednak, że zwłaszcza w przypadku silnika diesla, zestawianie go ze słowem "tani" i "plebs" wydaje się lekkomyślne. Coraz więcej producentów montuje w swoich pojazdach jednostki wysokoprężne, tylko w ostatnich latach na tego typu zabieg zdecydowały się m.in.: Jaguar czy Subaru. Teraz do grupy wysokoprężnych "nowicjuszy" dołącza kolejna marka, której pojazdy na pewno nie należą do tanich - Infiniti.
W europejskiej ofercie tego producenta już niedługo pojawi się silnik diesla - trzylitrowe V6 o mocy 238 KM. Jednostka zaprojektowana została na Starym Kontynencie przy współpracy inżynierów Renault i Nissana. Wyposażony w dwie turbosprężarki i wysokociśnieniowy wtrysk typu common rail silnik spełnia normę emisji spalin Euro5. Maksymalny moment obrotowy wynosi aż 550 Nm.
Silnik zaprojektowano tak, by bez większych modyfikacji można go było zaadoptować do samochodów Nissana i Renault. W pierwszej kolejności trafi on jednak pod maski pojazdów Infiniti - do modeli EX, FX i nowego modelu M. Wyposażony w nową jednostkę napędową EX (30d) przyspiesza do 100 km/h w 7,9 sekundy i zużywa średnio 8,4 l. oleju napędowego na 100 km. FX z tym silnikiem potrzebuje na sprint do setki 8,3 sekundy.
Początkowo japoński producent zapowiadał opracowanie ośmiocylindrowej jednostki wysokoprężnej. Uznano jednak, że V6 zapewnia porównywalne osiągi i nie wpływa w znacznym stopniu na pogorszenie właściwości trakcyjnych auta.