Kobieta o Octavii. Co najwyżej mogłabym wozić wnuki
Jest w sprzedaży już od roku, jednak ja miałam okazję jeździć nią dopiero teraz. Swoją stylistyką najnowsza Skoda Octavia nie powaliła mnie na kolana. Ale przecież to nigdy nie była najmocniejsza strona tej marki. Są inne.
Nie lubię sedanów - pomyślałam, gdy przyglądałam się jej jeszcze z daleka. Jakie było moje zaskoczenie, gdy otworzyłam bagażnik Octavii trzeciej generacji. Okazało się, że ma ona nadwozie typu liftback, które gwarantuje wygodny dostęp do przestrzeni bagażowej o pojemności 590 litrów. Po złożeniu siedzeń pojemność ta zwiększa się aż do 1580 litrów. Przyzwoicie.
Bardzo duży okazał się również zakres regulacji fotela i kierownicy. Mój niewielki wzrost nie pozwala mi nie zwrócić na to uwagi. Ergonomia samochodu bardzo przemyślana, przez co i intuicyjna - wszystkie pokrętła, przyciski, przełączniki znajdują się we właściwym miejscu. Wnętrze samochodu bardzo przestronne, dużo miejsca na nogi, zarówno dla kierowcy, jak i pasażerów. Wygląd kokpitu ani mnie nie zachwycił, ani nie rozczarował. Fotele bardzo wygodne, w sam raz na dłuższą podróż.
W związku ze swoim bardzo klasycznym wyglądem, bardziej niż do mnie - niedużej i nie aż tak znowu zaawansowanej wiekiem kobiety - samochód ten pasuje do osoby płci męskiej i trochę ode mnie starszej. Na pewno znacznie poważniejszej. Jednak poza tym, że najnowsza Octavia dodała mi lat i powagi - co może też nie było chwilami najgorsze (większy respekt u innych uczestników ruchu drogowego) - dała mi jeszcze niespotykane dotąd poczucie bezpieczeństwa. W żadnym innym samochodzie, którym dotychczas jeździłam, nie czułam się bezpieczniej. Być może wynika to z tego, że nie mam jeszcze dostatecznie dużo testów na koncie.
Testowałam najbogatszą wersję nowej Octavii, za którą trzeba sporo dopłacić (ale warto!). Z silnikiem wysokoprężnym o pojemności 2 litrów, generującym 150 koni mechanicznych i 320 niutonometrów przy 1750 obrotach na minutę. Na rozpędzenie się od zera do setki tak napędzana Skoda Octavia III potrzebowała niespełna 8-9 sekund. Niezły wynik. Żaden manewr wyprzedzania zarówno dla mnie, jak i innych kierowców, nie stanowił zatem zagrożenia. Ale nie to jest w niej najważniejsze. Najważniejsze są bowiem systemy bezpieczeństwa, w które została wyposażona.
Jest wśród nich aktywny tempomat (Adaptive Cruise Assistant) oraz tzw. Front Assistant, który stale mierzy odstęp od poprzedzającego pojazdu i w przypadku zagrożenia ostrzega kierowcę o niebezpieczeństwie, a gdy wypadek jest nieunikniony - zaczyna samoczynnie hamować. Niestety, w praktyce okazał się zbyt wrażliwy i samochód kilkakrotnie zahamował w momencie, gdy moim skromnym zdaniem sytuacja tego nie wymagała. Strasznie przy tym się awanturował, informując o swoim działaniu zarówno głośnym dźwiękiem, który zatrzymywał mi na kilka sekund akcję serca, jak i czerwonym znakiem na wyświetlaczu. Duży i zbędny stres. Szczególnie za pierwszym razem.
Aktywny tempomat, pozwala na zachowanie stałej odległości na drodze od pojazdu poprzedzającego. Przyznam, że ten system jest akurat bardzo przydatny, szczególnie podczas długiej i monotonnej jazdy autostradą.
Dzięki systemowi ESP najnowsza Octavia doskonale wchodzi w zakręty. Jeśli dojdzie do zderzenia, hamulec antykolizyjny Multicollision Brake włącza się tuż po kolizji tak, by zapobiec kolejnym wypadkom. Na szczęście nie musiałam z niego skorzystać, ale świetnie, że jest.
Chociaż z parkowaniem samochodów radzę sobie naprawdę dobrze, bardzo spodobał mi się również asystent parkowania w nowej Octavii. Wypróbowałam go co prawda tylko raz, ale faktycznie, dla kogoś kto miewa z tym manewrem problemy, może okazać się bardzo pomocny. System ten bowiem sam znajduje odpowiednio duże miejsce, a po wrzuceniu wstecznego biegu samodzielnie kręci kierownicą (kierowca obsługuje tylko gaz i hamulec), parkując samochód równolegle lub prostopadle. To doskonałe rozwiązanie na zatłoczone uliczki w centrum miasta lub w podziemnym parkingu.
Dopiero jak za czwartym razem - gdy silnik gasł mi podczas ruszania - wyczułam bardzo delikatnie pracujące sprzęgło i nauczyłam się jeździć nową Octavią, poczułam prawdziwy komfort. Przyznaję, że prowadzi się ją naprawdę lekko i płynnie. I co ważne, pali faktycznie niewiele. Na autostradzie ten model Skody, mimo dwulitrowego silnika i 150 koni, potrzebuje tylko około pięciu litrów oleju napędowego na sto kilometrów. W zakorkowanym mieście nieco powyżej siedmiu litrów.
Niestety, minusem jest to, że przy prędkości 130 km/h i powyżej silnik generuje zbyt dużo hałasu. Na dłuższą metę jest on bardzo męczący. Oczywiście można ów dźwięk zagłuszyć włączając muzykę.
A skoro jestem przy systemie multimedialnym - należy mu się pochwała. Przede wszystkim za niezawodną nawigację Columbus, i czytelne, bo wyświetlane na 8-calowym ekranie informacje z klimatyzacji i czujników parkowania.
Wszystko to sprawia, że samochód ten oceniam naprawdę wysoko. Jednak myślę, że mogłabym nim, co najwyżej, bezpiecznie wozić wnuki. A tych jeszcze nie posiadam.
Magdalena Tyrała