By sąsiad nam zazdrościł...
Chociaż alfa romeo 159 debiutowała już trzy lata temu, to wciąż jest rzadkim widokiem na polskich drogach.
Powód jest jeden. Ślepa miłość Polaków do samochodów niemieckich sprawia, że w tym progu cenowym bardzo trudno jest przebić się konkurentom z innych państw. Poza tym nie każdy lubi co chwilę tłumaczyć "zatroskanym" sąsiadom i znajomym, że "nie, nie znam po imieniu kierownika serwisu; nie, nic się jeszcze nie zepsuło; nie, jestem bardzo zadowolony ze sposobu w jaki wydałem pieniądze"...
Czy jednak rzeczywiście warto wydać ponad 100 tysięcy na alfę romeo 159? Testowi poddaliśmy ten model napędzany wysokoprężnym silnikiem 1.9 16v o mocy 150 KM.
Chociaż o gustach się nie dyskutuje, to nie sposób pominąć milczeniem wyglądu alfy. Wszak już 156 na wiele lat zdefiniowała na nowo pojęcie pięknego auta, a 159 stanowi genialne rozwinięcie tamtych linii. Chociaż samochód w stosunku do poprzednika sporo urósł (ma teraz aż 4.66 m długości), to jego design sprawia, że nie sprawia na drodze ciężkiego wrażenia. Trzeba jednak dodać, że Włosi po raz kolejny postawili wygląd przez funkcjonalnością. 159-tka nie może imponować ani ilością miejsca wewnątrz auta, ani pojemnością bagażnika (405 litrów).
Co więcej, to nie są jedyne przykłady przerostu formy nad praktycznością. Zdecydowanie najbardziej przyciągającym wzrok elementem auta jest jego przód, w którym koncentryczne linie zbiegają się wokół scudetto. Między tymi liniami znalazło się miejsce na sześć okrągłych reflektorów, które stylistycznie są dziełem sztuki samym w sobie. Ale... spróbujcie je umyć.
Po zachwycie nad nadwoziem, kierowca spodziewa się równie ciekawego wnętrza. I tu przychodzi rozczarowanie. Nie, wnętrze nie jest nudne czy brzydkie. Wszak nowe standardy w tym zakresie znów wyznaczyła 156. I może mając je w pamięci doznajemy lekkiego zawodu w 159? Dwa tunele kryjące zegary są, ale już połączone i nie tak głębokie. Natomiast na konsoli środkowej dominuje ryflowane aluminium (chwała Bogu, nie jest to żadna plastikowa imitacja), w które wtopione zostały okrągłe otwory nawiewów i wskaźników temperatury cieczy chłodzącej, poziomu paliwa i doładowania. Całość nie robi jednak powalającego wrażenia, wbrew zamysłom projektantów wygląda nawet nieco chaotycznie.
Nie można natomiast mieć zastrzeżeń do użytych materiałów oraz - co jest stosunkową nowością w przypadku Alfy Romeo - jakości montażu. Jak już wspomnieliśmy, aluminium to aluminium, a plastiki są miękkie i miłe w dotyku. A żeby rozwiać zastrzeżenia osób, które co prawda nigdy nie siedziały w alfie, ale najwięcej mają o niej do powiedzenia dodajmy, że podczas jazdy nic nie skrzypi, nie puka i nie stuka. Nie ma tym jednak nic dziwnego, bowiem nadwozie alfy 159 charakteryzuje się jedną z najwyższych sztywności skrętnych w tej klasie pojazdów.
Testowany egzemplarz napędzany był silnikiem wysokoprężnym o pojemności 1.9 l, mocy 150 KM i momencie 320 Nm. To wystarczająco, by sprawnie, ale bez szaleństw poruszać się ważącą 1535 kg alfą. Silnik nie ma jednak nic wspólnego z Cuore Sportivo, za to zadowala się niewielkimi (jak na alfę) ilościami paliwa. 150-konna 159 1.9 rozpędza się do 100 km/h w 9.2 s oraz osiąga prędkość maksymalną 212 km/h. Zużywa przy tym podczas dynamicznie pokonywanej trasy około 7.5 litra ropy na 100 km/h. Nieco łagodniejsze obchodzenie z pedałem gazu owocuje spadkiem spalania do poziomu poniżej 7 litrów. Te wartości w żaden sposób nie korespondują z danymi katalogowymi (4.8 l/100 km). Tyle tylko, że nikt nie twierdzi, iż samochody Alfa Romeo należą do najtańszych w eksploatacji. To również dlatego albo się je lubi, albo... się ich zazdrości.
Mimo, że samochód sporo waży, a dodatkowo masa ta nie jest najszczęśliwiej rozłożona (duże obciążenie przodu ciężkim silnikiem diesla) to auto, jak każda alfa, świetnie się prowadzi. Wspomniana już wysoka sztywność nadwozia w połączeniu z bezpośrednim przełożeniem układu kierowniczego (niewprawni kierowcy powiedzą, że przez to alfa jest "nerwowa") i dobrze zestrojonym wielowahaczowym zawieszeniem sprawiają, że samochód natychmiastowo i bez protestów reaguje na polecenia zmiany kierunku ruchu, pozwalając naprawdę na wiele. Ambitny kierowca, którego celem nie jest tylko przemieszczenie się z punktu A do B, ale dla którego jazda jest również celem samym w sobie, czynnością, która ma sprawiać przyjemność, poczuje się więc za kierownicą alfy 159 jak ryba w wodzie.
Natomiast sam będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ta przyjemność jest warta wydania 117 900 zł. Jeśli uzna, że nie, to nie jest na straconej pozycji, bowiem do końca września alfę 159 w testowanej wersji Distinctive można kupić z 12-procentowym upustem, a więc już za około 103 tysiące zł.
Za tę kwotę otrzymamy samochód z dwustrefową klimatyzacją, skórzanymi fotelami, elektrycznie sterowanymi szybami, wielofunkcyjną, skórzaną kierownicą, dzieloną kanapą, poduszkami i kurtynami powietrznymi oraz ESP i asystentem hamowania.
"Nasz" testowany egzemplarz posiadał również lakier metaliczny (3000 zł), co uznać wypada za wyposażenie obowiązkowe. Reszta to już głównie komfort, za który, trzeba przyznać, drogo trzeba zapłacić: elektryczne sterowanie foteli (5000 zł), klimatyzacja trójstrefowa (1150 zł), czujniki parkowania (1300 zł), biksenony (2400 zł) oraz system CONNECT NAV, który obejmuje m.in. obsługę telefonu oraz nawigację satelitarną z dużym kolorowym ekranem na desce rozdzielczej za... 11 500 zł. Czy ktoś mówił, że będzie tanio? Nie, ale warto wspomnieć, że akurat w zakresie cennika opcji propozycja Alfy Romeo nie odbiega od konkurentów.
Czy więc warto zastanawiać się nad alfą 159? Jeśli ktoś szuka nietuzinkowego auta klasy wyższej-średniej, nie odpowiada mu niemiecka stylistyka i chce mieć samochód, który wzbudzi zazdrość sąsiadów... to alfa może być idealną propozycją. A jej wady? Można się przyzwyczaić...