Zginęło siedmioro nastolatków. "Polacy, nic się nie stało"?!
Pijany kierowca traci panowanie nad pojazdem, wjeżdża na chodnik i zabija kilku przechodniów... No cóż, zdarza się.
Młody, niekiedy niepełnoletni kierowca, z prawem jazdy lub bez, często pod wpływem alkoholu, zabiera do samochodu grupę kumpli, nierzadko w liczbie większej niż dopuszcza to dowód rejestracyjny auta i zdrowy rozsądek. Traci panowanie nad kierownicą i zabija kilku z nich. Albo wszystkich, ze sobą włącznie. Też się zdarza, niestety...
W pierwszym przypadku sprawa jest oczywista. Media epatują odbiorców dramatycznymi relacjami z miejsca zdarzenia. Politycy, chcący przypodobać się oburzonej opinii publicznej, licytują się w zapowiedziach (rządzący) lub żądaniach (opozycja) zaostrzenia kar dla nietrzeźwych kierowców. 10 lat więzienia... Nie, to zbyt mało, przynajmniej 15. A może jednak 20? I bez żadnych "zawiasów", czyli możliwości zawieszenia. Dożywotnia utrata prawa jazdy. Dodatkowe napiętnowanie sprawcy przez opublikowanie jego pełnych danych osobowych. Itd. itp.
Policja zapowiada "dalszą intensyfikację działań mających na celu eliminowanie nietrzeźwych kierujących z ruchu drogowego". Szczególną popularnością cieszą się akcje z cyklu "Trzeźwy poranek", dające większe szanse na sukces - złapanie kogoś, kto pił poprzedniego dnia, a nazajutrz siada za kółko, nie wiedząc, że alkohol nie wyparował jeszcze całkowicie z jego organizmu.
Przypadek drugi jest o wiele trudniejszy. Tu nie ma łatwych rozwiązań. Spójrzmy na najświeższą tragedię, tę w miejscowości Klamry koło Chełmna.
Grupa nastolatków biesiaduje przy ognisku. Potem wpadają na pomysł, by wybrać się na przejażdżkę. Około drugiej w nocy do pięcioosobowego auta marki Renault wsiadają cztery dziewczyny i pięciu chłopaków w wieku od 13 do 17 lat. Szesnastoletni kierowca nie ma prawa jazdy. Prawdopodobnie jest pijany. Tak przynajmniej twierdzi młodociany świadek, który odmówił udziału w tej ryzykownej eskapadzie (Dlaczego nikogo o tym nie zawiadomił? Można się tylko domyślać, przecież w naszym kraju nikt nie lubi kapusiów...). Pędzący szosą renault na łuku wypada z drogi i uderza w drzewo. Rezultat: siedmioro zabitych.
Jak można zapobiec podobnym koszmarom? Wprowadzić nakaz przechowywania kluczyków do samochodów w zamykanych skrytkach, tak jak powinno przechowywać się broń palną? Organizować pogadanki uświadamiające w szkołach? Dyscyplinować rodziców?
No właśnie, po tragedii w Klamrach to im dostaje się najwięcej. Pojawiły się pytania, dlaczego nie interesowali się tym, co robią po nocach ich nastoletnie dzieci (przypomnijmy, że najmłodsza ofiara tragedii miała zaledwie 13 lat!). "Ja w wieku 16 lat musiałem meldować się w domu przed 20, a do osiemnastki przed 22" - pisze jeden z internautów.
Więcej o wypadku w Klamrach przeczytasz w Raporcie Specjalnym.
To prawda, ale czasy się zmieniły. Wystarczy spojrzeć na tłumy małolatów włóczące się w środku każdej ciepłej nocy po centrum Krakowa. Dziś trudno sobie wyobrazić przywrócenie zakazu przebywania niepełnoletnich osób w miejscach publicznych po określonej godzinie. Kto i jak zresztą miałby egzekwować przestrzeganie takiego przepisu? Jakie sankcje groziłyby za jego naruszenie? Przekazanie informacji do szkoły? Śmiechu warte.
Młodość musi się wyszumieć. Nawet te nastolatki, które, jak to ładnie się mawia, "nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych", w grupie dostają tzw. małpiego rozumu. Puszczają hamulce, pojawia się chęć zaimponowania rówieśnikom. Co, pękasz? Nie bądź cienias!
Młodość musi się wyszumieć. Tak było, jest i będzie. Tyle że teraz ma groźniejsze narzędzia służące owemu "wyszumieniu się", na przykład samochody.
Znajomi ofiar tragedii w Klamrach mówią dziennikarzom, że to były "grzeczne, miłe dzieci". Rozlewa się fala współczucia. Lokalne władze obiecują pomoc dla poszkodowanych. Ktoś obwinia ludzi odpowiedzialnych za infrastrukturę drogową mówiąc, że zakręt, na którym doszło do katastrofy, jest bardzo niebezpieczny. Ktoś wzywa do masowej wycinki przydrożnych drzew... Na miejscu wypadku z pewnością staną krzyże, pojawią się znicze i kwiaty. Klasyka.
Prokuratura - wedle doniesień telewizji - poinformowała, że szesnastoletni domniemany kierowca jest zbyt młody, by ponieść odpowiedzialność karną. Tak stanowi prawo. Cóż, bardzo możliwe, że już sama śmierć siódemki kolegów i koleżanek będzie dla niego wystarczającą karą. Bolesną nauczką pamiętaną do końca życia. Chyba że należy on do licznej grupy osób wiernych naszemu narodowemu hasłu: "Polacy, nic się nie stało".
PS.
Sprawą wypadku zajmie się sąd rodzinny i nieletnich. Przeprowadzone przez policję badanie wykazało, że był on w "stanie po użyciu alkoholu", miał w organizmie od 0,2 do 0,5 prom. Dokładne stężenie alkoholu wykaże badanie krwi.