Zapalił się samochód elektryczny. Ten sam, drugi raz w ciągu tygodnia
Na parkingu w Markach pod Warszawą zapalił się dostawczy samochód elektryczny. To drugi pożar tego samego auta w ciągu tygodnia.
Do pożaru doszło na jednym z parkingów strzeżonych. Na miejscu interweniowały trzy zastępy straży pożarnej - państwowej z Wołomina i Warszawy oraz ochotniczej z Marek.
Jak ustalił TVN24, to drugi pożar tego samego samochodu w ciągu tygodnia. Do pierwszego z nich doszło, gdy po kolizji (kierowca wjechał w barierki) auto było wciągane na lawetę. Uszkodzony samochód ugaszono i przetransportowano na parking. Tam pojazd stał nieużywany, mimo tego, tydzień później jego bateria znów stanęła w ogniu. Pożar został dość szybko ugaszony, jednak następnie strażacy prowadzili kilkugodzinną akcję chłodzenia akumulatora.
Statystyki nie wskazują na to, by samochody elektryczne paliły się częściej niż spalinowe. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że park samochodów bateryjnych jest znacznie młodszy niż samochodów spalinowych. Dane statystyczne mogą się więc zmieniać wraz ze starzeniem aut na prąd.
Powyższy przypadek tłumaczy jednak, dlaczego nawet drobna kolizja samochodu elektrycznego zwykle oznacza szkodę całkowitą. Podczas zderzenia może dojść do nawet drobnego, niewidocznego na pierwszy rzut oka, uszkodzenia akumulatora, które da o sobie znać dopiero po pewnym czasie. Wówczas może dojść do zwarcia i samoczynnego zapłonu nieużywanego samochodu.
Po pierwszym takim zapłonie trudno wykluczyć również ponowny pożar. W maju 2023 roku w Wejherowie doszło do poważnego pożaru Mercedesa EQA, akcja strażaków trwała ponad 5 godzin. Spalony samochód przewieziono na parking policyjny w Gdyni, gdzie dzień później zapalił się ponownie. By go ugasić i schłodzić baterie strażacy musieli poświęcić kolejne 4 godziny.
Baterie samochodów elektrycznych płoną "chemicznie", bez dostępu tlenu atmosferycznego, a zapłon akumulatorów litowo-jonowych ma często bardzo widowiskowy przebieg. Z danych straży pożarnej wynika jednak, że sam przebieg pożaru auta spalinowego i elektrycznego nie różni w sposób znaczący, co do jego "mocy".
Między bajki można więc włożyć twierdzenia, że z uwagi na temperaturę pożaru baterii, np. na parkingach podziemnych dojść może do większych uszkodzeń konstrukcji budynku. Sam przebieg akcji gaśniczej pojazdu również przebiega podobnie. Gaszenie trwa mniej więcej tyle samo, z tą różnicą, w przypadku elektryków strażacy często jeszcze przez 2-3 godziny muszą chłodzić baterie pojazdu zużywając duże ilości wody. W efekcie całe akcje dotyczące pojazdów elektrycznych rzeczywiście trwają dłużej.
Wraz z upowszechnieniem samochodów elektrycznych będzie rosła liczba kolizji i wypadków z ich udziałem. Dlatego pewnym wyzwaniem może być opracowanie sposobu bezpiecznego przechowywania uszkodzonych pojazdów bateryjnych. Najlepszą metodą byłoby szybkie złomowanie i rozebranie na części, jednak nie zawsze będzie to możliwe ze względów prawnych (samochody mogą być dowodem potrzebnym np. rzeczoznawcom w sprawach związanych z wypadkami).