W tym mieście szybciej iść na nogach, niż jechać tramwajem!

Tramwaje w Rzymie mogą jeździć z prędkością 5-10 kilometrów na godzinę - zdecydowały władze miasta, tłumacząc to ograniczenie względami bezpieczeństwa. "Szybciej będzie na piechotę" - mówią mieszkańcy stolicy Włoch.

Prasa podkreśla, że tramwaje będą jeździć w tempie spaceru pasażera. Nakaz ograniczenia prędkości dotyczy większości linii i tras. Jak wyjaśniło miejskie przedsiębiorstwo transportu, decyzja ta jest konieczna z powodu ryzyka wypadnięcia pojazdów z szyn i groźnych wypadków.

Zwraca się uwagę, że stołeczne tramwaje wymagają przeglądu i generalnego remontu, a dodatkowe zagrożenie wynika z tego, że są stare; niektóre pochodzą z lat 50. ubiegłego wieku. Poza tym, jak zaznaczono, tory są tak zniszczone, że jeśli prędkość nie jest minimalna, wagony mogą się rozpaść.

W komentarzach zauważa się, że informację o tramwajach w Rzymie jeżdżących w żółwim tempie można by uznać nawet za zabawną, gdyby nie to, że towarzyszy jej ostrzeżenie o realnym zagrożeniu dla pasażerów z powodu ich stanu technicznego.

"Transport publiczny to jedna wielka męczarnia. Nie wystarczą codzienne awarie metra i autobusów. Teraz wyhamują jeszcze tramwaje do 5 kilometrów na godzinę, by nie wypaść z torów" - napisała rzymska radna z opozycyjnej centrolewicy Ilaria Piccolo.

W internecie pojawiło się wiele komentarzy rzymian, którzy radzą na przykład: "jeśli się spieszysz, nigdy nie wsiadaj do tramwaju".

Reklama

Od redakcji Interii:

Niewątpliwie spowolnienie transportu miejskiego (ekologicznego!) do tempa piechura, jest ciekawym przypadkiem. Zwykle uważało się, że to samochody muszą zatrzymywać się w miejscu na widok pieszych, podczas gdy w przypadku tramwajów przyznawano, że mają one pewną drogę hamowania. Z drugiej strony niedawno polski sąd skazał maszynistę pociągu za przejechanie kobiety, która usiadła na torach. Może więc niedługo możemy spodziewać się podobnych jak w Rzymie pomysłów i spowolnienia transportu szynowego? Wszak pociągi mają drogi hamowania rzędu kilometra! Jak maszyniści mają się zatrzymać, kiedy ktoś wejdzie na tory?

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy