"Upadek" w polskiej rzeczywistości

Jeżdżąc po naszych drogach nieustannie natrafiamy na "niespodzianki", które skutecznie zniechęcają nas do podróżowania przy użyciu aut. Musieliśmy już przyzwyczaić się do fatalnego stanu dróg, nieudolnego ich oznakowania, czy też nieprzystosowania ich do tak dużego ruchu. Każdego dnia stawiamy czoła wyzwaniom rzucanym nam przez złodziei samochodów, nieuczciwych mechaników albo skorumpowanych pracowników służb drogowych, urzędników i przedstawicieli władzy. Czasami jednak napotykamy na coś takiego, czego nawet my - "doświadczeni" kierowcy z Polski nie możemy pojąć.

Właśnie taka sytuacja spotkała naszą czytelniczkę z Warszawy, która postanowiła podzielić się z nami swoimi wrażeniami. Wobec prośby o nieujawnianie jej danych osobowych nazwaliśmy ją umownie panią Janiną.

Nie tak dawno temu na ulicach naszej stolicy pani Janina wraz z mężem została napadnięta przez innego kierowcę, któremu nie spodobał się sposób, w jaki mąż pani Janiny zmienił pas ruchu. Ów kierowca bez słowa przeszedł do rękoczynów i w ten sposób sam wymierzył karę za czyn, który jemu nie przypadł do gustu.

Opisywane zajście natychmiast przypomniało nam film "Upadek" Joela Schumachera z Michaelem Douglasem w roli głównej. Dla przypomnienia: w korku na autostradzie pewien urzędnik traci cierpliwość i idzie w miasto odreagować. Kończy się istną masakrą.

Czy polska rzeczywistość ma za niedługo przypominać fikcyjny amerykański film akcji?

Cały list naszej czytelniczki zamieściliśmy TUTAJ

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas