Tysiące ofert pracy dla kierowców. Zarobek: 160 zł dziennie

Unia Europejska planuje powszechne zniesienie wiz dla obywateli Ukrainy. Polscy przedsiębiorcy boją się, że zatrudniani obecnie przez nich Ukraińcy przeniosą się na Zachód, skuszeni dużo wyższymi zarobkami i usunięciem formalnych przeszkód uniemożliwiających dotychczas taki ruch. Takie obawy żywi m.in. branża transportowa.

Z opublikowanego niedawno raportu, sporządzonego przez firmę doradczą PwC przy współpracy Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) wynika, że na naszym rynku brakuje około 100 tysięcy kierowców. Lukę tę częściowo łatają obcokrajowcy, przede wszystkim przybysze z Białorusi oraz właśnie Ukrainy. Internauci mają swój pogląd na ten problem...

"QQ": "Niedawno wybuchła afera, że właściciele firm przewozowych będą musieli płacić kierowcom TIR-ów tyle samo, ile zarabiają kierowcy w kraju, przez który przejeżdżają, np. w Niemczech lub Francji. Teraz czytam, że Polakom nie chce się wyjeżdżać ciężarówką na kilka dni i są potrzebni Ukraińcy. W dodatku trzeba będzie jakoś ich zachęcić do pracy w naszym kraju. A może po prostu zacząć normalnie płacić Polakom?!!"

Reklama

"uważny": "Ukraińców nie ściąga się dla wypełnienia luki, ale utrzymania płac w Polsce na niskim poziomie, w Polsce jest sporo ludzi, którzy nie mogą znaleźć dobrze płatnej pracy, a za gówniane pieniądze wolą pracować na czarno, jest też sporo osób pracujących poniżej kwalifikacji."

"kurier ups": "Problem nie jest z zarobkami czy z brakiem w Polsce pracy, problem jest z oszukiwaniem przez pracodawców na zusie, umowach, urlopach i nie przestrzeganiem prawa pracy w tym szczególnie 8-godzinnego trybu pracy. Zatrudnijcie się jako kurier, kierowca lub budowlaniec to zrozumiecie."

"Mader": "Podnieść płacę to sami Polacy wypełnią lukę zatrudnienia."

"polopl": "(...) Nie mamy kim obsadzić samochodów" A dlaczego? Bo 100 tys. polskich kierowców pracuje za granicą. Za godne wynagrodzenie za tę pracę. A nie to co oferują polscy właściciele firm transportowych. Praca ta sama co w ciężarówce niemieckiej, francuskiej czy angielskiej. Ale nasi pracodawcy płacą jak palaczowi kotłowni ambasady Kongo."

"Edward "(...) Zacznijcie dobrze płacić to i kierowcy się znajdą. Ochłapy w Polsce kierowcom płacicie. Przykładowa oferta z urzędu pracy w Gdyni: Kierowca ciągnika siodłowego. Wymagane doświadczenie min. 10 lat, prawo jazdy kat. C+E, ADR - przewóz towarów niebezpiecznych. Wymagane języki: angielski - dobry, ukraiński - dobry, rosyjski - dobry. Wynagrodzenie: 2000 złotych brutto!"

W PRL ci, którzy pracowali w transporcie międzynarodowym byli uznawani za elitę finansową. Wysokie pensje, diety wypłacane w walutach wymienialnych, okazja do dorobienia prywatnym handelkiem za granicą, możliwość bywania na wyśnionym Zachodzie. Czasy się zmieniły, jednak czy rzeczywiście kierowcy ciężarówek rzeczywiście są tak marnie opłacani, jak twierdzi "Edward"?

Ofert pracy dla kierowców są tysiące. Rzadko jednak w ogłoszeniach można znaleźć konkretne informacje o proponowanych zarobkach. Za to szczegółowo wyliczają stawiane kandydatom wymagania. Na przykład: "zaświadczenie o niekaralności,  dyspozycyjność, doświadczenie, uczciwość, punktualność, znajomość posługiwania się GPS, podstawowa znajomość języka angielskiego." Jeden z pracodawców, poszukujący chętnych, z doświadczeniem (plus dobra orientacja w terenie, umiejętność planowania trasy, dyspozycyjność itd.) kusi wygodnym samochodem, telefonem służbowym oraz dniówką w wysokości 160 zł, nazywaną przez niego atrakcyjną. Nie wyjaśnia jednak, jak liczoną: brutto czy netto, za każdy dzień za kółkiem ("4 tygodnie w trasie/1 tydzień w domu")?

Wiedzy o wynagrodzeniach kierowców nie przynosi również lektura forów tirowców. "Mobile daje kierowcy 3000 zł na rękę + rejestracja+ umowa o pracę i nie ma chętnych... Czy to mało za 23-24 dni jazdy???"

"a co wy na taką ofertę, znalazłem w necie: praca 2/2, dojazd służbowym do trucka, 2000 br +250 dniówki (jako dieta)"

"a dojazd też płatny? i dopytaj czy dniówka to każdy dzień spędzony na wyjeździe czy dzień roboczy, bo czasem dziady tak rżną głupa"                   

"Przyjechał do mnie transportowiec z Ukrainy i pyta czy to prawda, że kierowca z Ukrainy zarabia w Polsce 8 tys. PLN tygodniowo. Ja pytam czy on wie, że tydzień to siedem dni. Może 8 tys. PLN miesięcznie? On na to: u nas kierowcy opowiadają, że tyle za tydzień w Polsce płacą. Więc sami widzicie jakie bajki krążą po świecie o zarobkach polskich kierowców."                           

"u mnie kierowca ma umowę zlecenie z pełnym zusem 500 podstawy i ok. 6 tys wychodzi".

W styczniu tego roku jedna z gazet zamieściła obszerny wywiad z kierowcą tira. Na pytanie o zarobki, odrzekł: "Nie narzekam. Mam etat, zarabiam najniższą krajową. Na dobrą pensję wpływają różne dodatki. Niektóre firmy płacą od kilometra, inne procent od frachtu, czyli wartości przewożonego ładunku, albo wypłacają diety. Wychodzi mniej więcej na to samo. Kierowca może na rękę wyciągnąć 5-7 tys. zł miesięcznie. (...) Jeśli wezmę tydzień wolnego, to jestem jakieś 1000 zł w plecy. Jeśli mam wziąć urlop, to się dwa razy zastanowię, czy go potrzebuję."

No to jak jest w końcu z zarobkami kierowców ciężarówek? I co z tymi Ukraińcami? Są potrzebni w Polsce, czy nie? I czy pieniądze są najważniejsze? Pomyślmy o tragicznym losie kierowcy polskiej ciężarówki, użytej jako narzędzie zbrodni w zamachu na jarmarku świątecznym w Berlinie...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy