To prawdziwa plaga. Ciebie też okradli?
Kołpaki, lusterka, radia, listwy ozdobne, felgi. Tak, przynajmniej do niedawna, wyglądała policyjna lista przedmiotów, które najczęściej ginęły z samochodów zaparkowanych na osiedlowych parkingach.

Ostatnio złodzieje wpadli jednak na bardziej lukratywny "biznes". Polskę opanowała właśnie plaga kradzieży katalizatorów.
Mechanizm przestępstwa jest prosty - do jego dokonania używane są najczęściej lutownicze palniki gazowe i gaśnice. Za ich pomocą złodzieje wycinają z auta elementy układu wydechowego (nie trzeba chyba dodawać, że w przypadku aut benzynowych operacja jest skrajnie niebezpieczne). Skąd te nagłe zainteresowanie katalizatorami?
W ostatnich latach na terenie naszego kraju, jak grzyby po deszczu wyrosły firmy zajmujące się skupem tych urządzeń. Biznes jest nader opłacalny - w katalizatorach znajdują się bowiem duże ilości metali szlachetnych - palladu, platyny i rodu - osiągających wysokie ceny w punktach skupu. Na niektórych katalizatorach skupy zarabiają ponad tysiąc złotych, co więcej, sprawne urządzenie można również sprzedać chociażby za pośrednictwem aukcji internetowych.
Za wycięty katalizator złodzieje otrzymują przeważnie między 100 a 500 zł w zależności od modelu. Na niektórych urządzeniach "zarobić" można jednak nawet dwa razy tyle. Dla amatorów cudzej własności to kusząca propozycja - w przypadku katalizatorów - w przeciwieństwie do kołpaków, felg czy radioodbiorników - złodzieje nie mają większych problemów ze zbytem, a potencjalne zyski nie są małe. Dla przykładu, w maju przed zielonogórskim sądem stanęło sześciu młodych mężczyzn, którzy w zaledwie sześć miesięcy, dokonali kradzieży katalizatorów na łączną kwotę przeszło 150 tys. zł.
Niestety walka z tego typu przestępczością nie jest łatwa. Wiele skupów katalizatorów oferuje swoim dostawcom "pomoc prawną przy dokumentach", poza wysyłaniem na parkingi dodatkowych patroli policja niewiele może zrobić.

Zabezpieczenie katalizatora we własnym zakresie również jest dość problematyczne. Znakowanie części na niewiele się zda (w skupie obudowa i tak zostanie zniszczona) a stosowanie osłon mających utrudnić zadanie złodziejowi to igranie z losem - trzeba bowiem pamiętać, że w czasie pracy katalizator rozgrzewa się do kilkuset stopni Celsjusza - osłonięcie go np. stalową płytą może się skończyć pożarem auta. Wprawdzie - np. w USA - istnieje kilka rozwiązań technicznych pozwalających skutecznie zabezpieczyć katalizator, ale w Polsce rynek takich urządzeń w praktyce nie istnieje (biorąc pod uwagę przeciętne zarobki, mało kto będzie mógł sobie na nie pozwolić).
W jaki sposób można więc uchronić się przed złodziejami? Najbardziej narażeni na kradzieże są właściciele suvów, pickupów i aut dostawczych - wysoki prześwit tych aut zapewnia złodziejom duże pole do popisu. Niestety jedynym skutecznym rozwiązaniem jest zaparkowanie pojazdu w taki sposób, by uniemożliwić dostanie się pod podwozie - np. przy żywopłocie lub krawężniku. By zminimalizować ryzyko kradzieży dobrze jest wybierać oświetlone parkingi, właściciele prywatnych posesji powinni też zainwestować w oświetlenie z czujkami ruchu.