To dlatego brakuje nowych aut? Pracownicy fabryki ukradli części za miliony złotych
Hiszpańskie media donoszą o skandalu, który dotknął jedną z fabryk Renault nieopodal miasta Valladolid. Francuski producent miał paść ofiarą masowej kradzieży, co mogło go kosztować nawet setki tysięcy euro.
W ostatnich miesiącach głośno się mówi na temat licznych problemów trapiących fabryki samochodów. Spontaniczne przestoje, grupowe zwolnienia, ciągłe przerwy w dostawach i brak istotnych części to tylko niektóre z bolączek, z którymi zmaga się obecnie rynek motoryzacyjny. Jak się jednak okazuje - dla niektórych producentów to nie koniec kłopotów.
Pracownicy Renault okradali fabrykę
O skandalu w jednej z hiszpańskich fabryk Renault poinformował dziennik Periodismo del Motor. Sprawa dotyczy masowej kradzieży części i wywożenia podzespołów ze wspomnianego zakładu. Cała operacja mogła trwać ponad 12 miesięcy, a w jej organizację były zaangażowane m.in. osoby zatrudnione w fabryce.
Według hiszpańskich dziennikarzy, kradzieże były przeprowadzane w sposób dobrze zorganizowany. Pracownicy, którzy dyskretnie wynosili podzespoły (np. pochodzące ze składanych silników), przekazywali je jednemu z dostawców zatrudnionych w fabryce. Ten z kolei był w zmowie przedstawicielem innej firmy transportowej, któremu przekazywał skradzione dobra.
Nagrania potwierdziły podejrzenia
Pierwsze podejrzenia pojawiły się w momencie, gdy Renault zauważyło braki niektórych komponentów - w tym katalizatorów oraz wtryskiwaczy. Potwierdzeniem kradzieży okazały się natomiast nagrania z monitoringu, które uwieczniły przekazywanie sobie skradzionych elementów pomiędzy pracownikami. Jak informuje hiszpańska prasa - wszyscy podejrzani biorący udział w procederze zostali szybko zatrzymani przez policję.
Hiszpańscy funkcjonariusze podkreślają jednak, że śledztwo jest wciąż otwarte i niewykluczone, że wkrótce będzie można spodziewać się kolejnych aresztowań.
Renault mogło stracić nawet 600 tys. euro
Szacuje się, że w wyniku zorganizowanej kradzieży, francuska fabryka mogła ponieść straty wynoszące nawet 600 tys. euro. To niemal 3 miliony polskich złotych.
***