Ta aplikacja działa jak fotoradar. Polscy kierowcy mają się czego obawiać?

Karol Biela

Oprac.: Karol Biela

Ta aplikacja działa jak fotoradar. Polscy kierowcy mają się czego obawiać? Na razie takie nagranie nie ma większej wartości dla policji, ale nie można też wykluczyć, że za kilka lat podobne nagrania będą mogły służyć za dowód popełnionego wykroczenia.

Speedcam Anywhere to aplikacja na smartfona czy tablet z Androidem, która działa jak fotoradar
Speedcam Anywhere to aplikacja na smartfona czy tablet z Androidem, która działa jak fotoradarInformacja prasowa (moto)

Speedcam Anywhere to aplikacja dostępna sklepie Google Play. Po pobraniu jej na smartfona lub tablet (wymaga systemu operacyjnego Android 10) może służyć jako... fotoradar.

Jak wynika z opisu tego programu, wystarczy stanąć na chodniku i skierować aparat naszego urządzenia mobilnego na przejeżdżający pojazd a potem, za pomocą apki, nagrać krótki film.

Nagranie zostanie przesłane na serwery SpeedCam Anywhere, gdzie z pomocą sztucznej inteligencji, stworzony zostanie raport z informacją m.in. o miejscu i czasie nagrania filmu oraz prędkości zarejestrowanego pojazdu przy wskazaniu ograniczenia prędkości, jakie obowiązuje na drodze.

Ta aplikacja działa jak fotoradar. Nie ma się czego obawiać?

Na koniec taki raport zostanie wysłany mailem, ale - przynajmniej na razie - nic z takim nagraniem nie da się zrobić, nawet jeśli przejeżdżający naszą osiedlową uliczką samochód ewidentnie przekroczył dozwoloną prędkość.

Po pierwsze zarówno w Polsce, jak i innych krajach, takie nagranie nie może być uznane, jako dowód, ponieważ nasz smartfon i aplikacja nie przeszły odpowiedniego badania i dopuszczenia do rejestracji wykroczeń drogowych.

Ponadto w Polsce w sklepie Google Play nie można obrać tej aplikacji, bo wyszukiwarka jej po prostu nie widzi, co oznaczać może, że po prostu nie jest ona dostępna w naszym kraju.

Stworzona przez brytyjską firmę appka już dzisiaj mogłaby być "bronią" w rękach np. miejskich aktywistów, którzy mogliby w ten sposób nagłaśniać najbardziej jaskrawe przypadki przekroczeń prędkościInformacja prasowa (moto)

Nie oznacza to jednak, że wraz z rozwojem techniki, jaki kolejnymi aktualizacjami podobnych programów, nie powstanie aplikacja, z której będzie mógł korzystać każdy obywatel a wideo będzie stanowiło dowód w sprawie o wszczęcie postępowania mandatowego.

Na razie to wszystko pozostaje w sferze badań i koncepcji, jednak aż strach pomyśleć, jak zachowaliby się nasi sąsiedzi, z którymi mamy na pieńsku, gdyby zostali wyposażeni w taką "appkę". Jako podsumowanie można dodać, że w komentarzach na Google Play pojawił się wpis o treści "This needs to get banned" ("To musi zostać zakazane").

***

Moto flesz. Odcinek 33. Polskie ceny paliw należą do... najniższych w EuropieINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas