Szef BMW ostrzega przed planami UE. Niedługo mało kogo będzie stać na auto?
Przedstawiciele branży motoryzacyjnej z coraz większym pesymizmem odnoszą się do zakazów rejestracji samochodów spalinowych. Głos w tej sprawie zabrał właśnie prezes BMW - Oliver Zipse. Nie przebierał w słowach.
Wprowadzenie zakazu rejestracji samochodów spalinowych sprawi, że auta staną się nieosiągalne dla wielu nabywców i będzie miało bardzo niebezpieczne konsekwencje. W ten sposób streścić można stanowisko szefa BMW Olivera Zipse, wygłoszone przy okazji wizyty w USA. W podobnym tonie wypowiadali się też ostatnio szef Renault Luca de Meo oraz prezes koncernu Stellantis Carlos Tavares.
Prezes BMW - Oliver Zipse - odwiedził Karolinę Południową w związku z realizowanymi przez niemiecki koncern inwestycjami w elektromobilność. Niemiecki producent chce zainwestować w USA aż 1,7 mld dolarów. W czasie konferencji prasowej, na której ogłaszano ambitne plany niemieckiej marki w tym zakresie, prezes BMW przestrzegał amerykańskie władze przed wprowadzeniem "twardego" zakazu rejestracji samochodów spalinowych.
Zipse zwrócił uwagę, że zbyt pochopne przejście na elektromobilność sprawi, że z oferty producentów znikną auta przystępne cenowo, co może mieć daleko idące skutki polityczne i społeczne:
Dodał też, że "odbierając samochody na mocy przepisów, na miejscu polityków byłby bardzo ostrożny".
W swoim wystąpieniu szef BMW odniósł się też do amerykańskich tradycji mówiąc, że "to wolny naród, więc oferujemy wybór, a nie ograniczenia".
Słowa Olivera Zipse to ważny głos w toczącej się w USA debacie dotyczącej przyszłości samochodów spalinowych. Pod silną presją polityków amerykańscy producenci również skłaniają się dzisiaj w stronę samochodów na baterie. Prezydent Joe Biden wielokrotnie wzywał, by w 2030 roku połowa sprzedawanych w USA nowych aut wyposażona była w napęd elektryczny.
Mimo tego władze państwowe nie narzucają obywatelom konkretnych rozwiązań w postaci zakazów i starają się pozostawiać im wolny wybór. Przypominamy, że na wprowadzenie zakazu rejestracji aut spalinowych do tej pory zdecydowały się wyłącznie władze Kalifornii, gdzie - podobnie jak w Unii Europejskiej - datę graniczną określono rok 2035.
O zaprzestaniu oferowania pojazdów z silnikami spalinowymi w 2035 roku poinformował też niedawno koncern General Motors.
W swoim wystąpieniu prezes BMW stwierdził m.in., że nic nie wskazuje na to, by - w skali świata - silnik spalinowy "stał się przeżytkiem w perspektywie najbliższych 15 lat". Na pytanie z sali o to, kiedy BMW wyprodukuje swój ostatni silnik zażartował, że "równie dobrze można by zapytać o to samo stojący obok wazon".
Zakaz rejestracji samochodów spalinowych w Unii Europejskiej spotyka się ostatnio z coraz głośniejszą krytyką ze strony szefów największych koncernów samochodowych. W podobnym tonie co Zipse wypowiadali się też niedawno:
- prezes Renault - Luca de Meo
- prezes koncernu Stellantis - Carlos Tavares.
W kuluarach salonu paryskiego de Meo przypomniał dziennikarzom, że osiem lat temu branża spodziewała się, że w perspektywie pięciu lat koszt wyprodukowania kilowatogodziny baterii spadnie o 100 dolarów. Nic takiego nie nastąpiło. Przykładowo ceny kobaltu wzrosły w pół roku o 100 procent. Dziś aż 80 proc. ceny akumulatora stanowią ceny surowców.
Unijny zakaz ostro krytykował też ostatnio Carlos Tavares. Podobnie jak Zipse, prezes francuskiego przedsiębiorstwa zwrócił uwagę, że tak szybkie tempo przejścia na pojazdy elektryczne oznacza dla społeczeństwa gigantyczne konsekwencje.
Tavares otwarcie wezwał do rozmów mających na celu "renegocjowanie" warunków unijnego zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku.
***