Sonik na drugim miejscu w Abu Dhabi Desert Challenge
Jadący quadem Rafał Sonik zajął drugie miejsce, a startujący w rywalizacji kierowców samochodów Aron Domżała był trzeci w rajdzie Pucharu Świata Abu Dhabi Desert Challenge w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Sonik, który w ubiegłorocznym Rajdzie Dakar doznał kontuzji nogi i ubiegły sezon miał stracony, wygrał ostatni, piąty etap. Do zwycięzcy rajdu, Fahida Al-Mussalama z Kuwejtu stracił zaledwie 1.13. Na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej uplasował się drugi w czwartek Arkadiusz Lindner.
"Ścigaliśmy się tutaj na żyletki. W żadnej innej klasie różnice czasowe między konkurentami nie były tak ciasne, jak wśród quadów. Ten wynik pokazuje też, że dobrze spożytkowaliśmy ostatni rok. Rehabilitacja, treningi, powrót na quada, trzy rajdy Pucharu Świata przejechane w niepełnej dyspozycji - to wszystko doprowadziło nas do startu nowego sezonu. Jesteśmy z całym zespołem fizycznie, psychicznie i technicznie gotowi, by znów podejmować największe wyzwania" - powiedział zwycięzca Rajdu Dakar z 2015 roku.
W rywalizacji kierowców samochodów bezkonkurencyjny był Francuz Stephane Peterhansel, którego pilotowała żona Andrea. Jadący Mini John Cooper Works Rally trzynastokrotny triumfator Dakaru (sześć razy w rywalizacji motocyklistów i siedem w samochodzie) o ponad osiem minut wyprzedził miejscowego kierowcę Khalida Al-Qassimiego, którego prowadził mieszkający w Warszawie Francuz Xavier Panseri (Peugeot 3008 DKR +).
Borykający się na początku rajdu z problemami zdrowotnymi Domżała wraz z Maciejem Martonem z etapu na etap spisywali się coraz lepiej. W środę przegrali tylko w Peterhanselem i awansowali na trzecie miejsce, które udało mu się utrzymać do końca. Młoda polska załoga Toyoty Hilux świetnie spisywała się w tegorocznym Rajdzie Dakar, jednak w drugiej części zgubiła drogę i musiała się wycofać z rywalizacji.
Pecha w Zjednoczonych Emiratach Arabskich miał Jakub Przygoński. Startujący w tym sezonie z nowym pilotem Niemcem Timo Gottschalkiem kierowca Orlen Teamu przed startem do czwartego etapu miał awarię skrzyni biegów w swoim Mini John Cooper Works Buggy i nie przystąpił do rywalizacji. W piątek wystartował, ale z olbrzymią stratą i mimo etapowego zwycięstwa został sklasyfikowany na 18. pozycji.
"Podczas tego rajdu przekonaliśmy się, że jesteśmy bardzo szybcy. Pierwszy odcinek najprawdopodobniej byśmy wygrali, bo awarię półosi mieliśmy 5 km przed metą. Później zwyciężyliśmy w trzecim i ostatnim odcinku, co pokazało, że jesteśmy bardzo szybcy. Za nami dużo nauki z Mini Buggy. Potrzebujemy wielu przejechanych kilometrów i doświadczenia, żeby nauczyć się wykorzystywać w pełni jego możliwości. Musimy się zastanowić, którym samochodem pojedziemy w Rajdzie Kazachstanu, bo Mini 4X4 jest na pewno bardziej niezawodny" - powiedział Przygoński, czwarty w tegorocznym Rajdzie Dakar.