S-3 czyli przypomnijmy sobie przepisy

Dzisiaj kolejny tekst z naszego cyklu „Przypomnijmy sobie przepisy”. Tym razem piszemy o sygnalizatorze kierunkowym S-3. Nie wszyscy wiedzą, że fakt, iż zezwala on na skręt w lewo, nie oznacza zezwolenia na zawracanie...

Kliknij
KliknijINTERIA.PL

W poprzednim materiale poruszaliśmy problem pierwszeństwa pieszego na skrzyżowaniu (to TUTAJ). Zaprezentowaliśmy także test jaki został przeprowadzony przez naszych reporterów wśród 500 kierowców w 5 wybranych miastach Polski (zobacz TUTAJ).

Sygnalizatory kierunkowe (S-3) otwierają i zamykają ruch dla poszczególnych kierunków jazdy na skrzyżowaniu, a nie dla wszystkich kierujących, tak jak to jest w przypadku „ogólnych” sygnalizatorów (S-1).

Mało kto wie jednak, że sygnalizator kierunkowy zezwalający na skręt w lewo nie oznacza zezwolenia na zawracanie, jeśli na jezdni jest namalowana strzałka kierunkowa (P-8b).

Co mówią przepisy

Paragraf 87 ust. 3 Rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych stanowi, że strzałka kierunkowa zezwalająca na skręcanie w lewo (znak poziomy), umieszczona na lewym pasie ruchu, oznacza także zezwolenie na zawracanie, chyba że jest to zabronione znakiem zakazu „Zakaz zawracania” (B-23) albo ruch jest kierowany sygnalizatorem S-3.

Z kolei Paragraf 97 ust. 3 tegoż rozporządzenia wskazuje, że sygnał zielony nadawany przez sygnalizator kierunkowy S-3 oznacza, że podczas jazdy we wskazanym kierunku nie występuje kolizja z innymi uczestnikami ruchu, tzn. tory jazdy nie przecinają się.

Z przepisów nie wynika więc wprost, że sygnalizator kierunkowy w lewo zawsze zabrania zawracania. Nie pozwala zawracać wtedy, gdy na jezdni, na pasie ruchu do skrętu w lewo znajduje się strzałka kierunkowa w lewo.

Przepisy a realia

Wspomniane przepisy stanowią przykład tego, jak twórcy prawa potrafią mieszać kierowcom w głowach. Dlaczego nie można było określić wprost, czy sygnalizator kierunkowy zawsze zabrania zawracania, czy też nie?

Jeśli sygnalizator kierunkowy do jazdy w lewo zabrania zawracania tylko wtedy, gdy na jezdni jest znak poziomy – strzałka kierunkowa, to należałoby wymagać od kierującego, żeby upewnił się, czy ten znak poziomy jest, czy też nie.

Nie zawsze jest to takie proste. Wyobraźmy sobie, że stoimy w kolejce pojazdów przed skrzyżowaniem. Wówczas możemy nie widzieć znaków poziomych, bo zasłaniają je stojące przed nami pojazdy. Nie będziemy przecież wychodzić i zaglądać pod samochody!

Ruszamy! Czy mamy wtedy obserwować znaki poziome, czy też to, co dzieje się na skrzyżowaniu? A jeśli znaki poziome, to należałoby pozwolić, aby pojazdy przed nami odjechały na jakieś 10-20 metrów do przodu i dopiero wtedy obserwować znaki namalowane na jezdni. Inaczej ich nie zobaczymy...

A jeśli na jezdni leży śnieg? A jeśli strzałki uległy starciu? (Jak wiadomo, są malowane taką farbą, że ścierają się często po paru miesiącach...).

Reasumując: takie uzależnienie zakazu zawracania od obecności znaku poziomego jest mało realne do zastosowania w praktyce.

Ruch bezkolizyjny

Sygnalizatory kierunkowe mają na celu usprawnienie ruchu na skrzyżowaniu, zwłaszcza dla pojazdów skręcających w lewo.

Kierujący, widząc na sygnalizatorze kierunkowym światło zielone, powinien być pewny, że jadąc we wskazanym kierunku nie napotka żadnego ruchu poprzecznego: ani innych pojazdów, ani pieszych.

Skręcanie przy sygnalizatorze kierunkowym jest zatem zupełnie czymś innym niż tzw. skręcanie warunkowe przy zielonej strzałce wyświetlanej ze światłem czerwonym. Sygnalizator kierunkowy powinien dawać kierującemu pewność, że może bezpiecznie skręcać na skrzyżowaniu, bo ruch jest otwarty tylko dla jego kierunku jazdy. Czy tak jest zawsze?

Można skręcać - nie wolno zawracać!

INTERIA.PL

Popatrzmy na rysunek. Zaprezentowano na nim skrzyżowanie z sygnalizatorami kierunkowymi. Ruch odbywa się bezkolizyjnie, ale... Jeśli kierujący pojazdem A chciałby zawrócić, ruch już przestaje być bezkolizyjny. Dochodzi do spotkania z pojazdem B, który skręca w prawo. Bardzo łatwo może to spowodować zderzenie pojazdów, bo kierowca samochodu B nie musi spodziewać się, że napotka inny pojazd na swojej drodze, przecinający tor jego jazdy. Widząc sygnalizator kierunkowy jedzie śmiało, skręca w prawo i nagle pojawia się przed nim pojazd A.

Dlatego właśnie kierowcy pojazdu A nie wolno zawrócić, może tylko skręcać w lewo, tak jak czyni to kierowca żółtej ciężarówki pokazanej na rysunku. No tak, ale na pokazanym na rysunku skrzyżowaniu są strzałki kierunkowe na jezdni.

A jeśli nie byłoby tych strzałek? Wówczas zakaz zawracania przy sygnalizatorze kierunkowym w lewo praktycznie nie istnieje. Teoretycznie można więc zawracać i gdyby policjant chciał za to zawracanie ukarać kierującego, byłoby to bardzo naciągane. Zawracanie może jednak stworzyć w opisanym przykładzie poważne zagrożenie. To jednak już twórców rozporządzenia nie interesuje.

Zawiłe niuanse prawa i język polski

Nie dziwimy się kierowcom, że nie znają tego przepisu, bo jego odszukanie i zrozumienie wymaga dokładnego przestudiowania rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych, a także konsultacji z ekspertami. Poza tym nie jest on wyrażony wprost, lecz wynika z wyżej wskazanego sformułowania „chyba że ruch jest kierowany sygnalizatorem S-3”, co oznacza zakaz zawracania przy zielonym świetle na sygnalizatorze kierunkowym. Tylko wtedy, gdy na jezdni są namalowane strzałki.

Często nawet policjanci mają wątpliwości co do interpretacji tego przepisu, nie wspominając już o instruktorach nauki jazdy.

Szkoda, że twórcy przepisów o ruchu drogowym tak lubią owe zwroty: „chyba, że...”, „z zastrzeżeniem” itd. Przepisy powinny być napisane prosto, jasno i przejrzyście, bo są przeznaczone dla wszystkich kierowców (uczestników ruchu), a nie tylko dla specjalistów. Czy nie można było wprost określić, czy wolno zawracać, czy nie? No, ale do tego potrzeba dobrego polonisty z lekkim piórem, a zarazem eksperta w dziedzinie ruchu drogowego, a o takiego niełatwo...

Zresztą w naszym kraju ruch drogowy to taka dziedzina, w której nic nie może być proste i łatwe, za to mnóstwo jest kwestii bezsensownych. Jako jedyni chyba na świecie mamy ciężarowe cinquecenta...

Powyższy tekst był konsultowany z kilkoma ekspertami, także z policji drogowej, a zatem przedstawiona wyżej interpretacja tego przepisu nie jest naszym wymysłem, a wykładnią obowiązującego prawa. (jb)

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas