Raikkonen przepowiada przyszłość Kubicy

Fin Kimi Raikonnen ma na koncie dwa tytuły wicemistrza świata Formuły 1. Teraz marzy o najwyższym podium, a pomóc ma mu w tym przejście z ekipy McLarena do Ferrari. Raikkonen we włoskiej stajni zastąpi słynnego Michaela Schumachera.

Kimi Raikkonen
Kimi RaikkonenAFP

- Co zadecydowało o moim przejściu do Ferrari? Przede wszystkim cele sportowe, ale także - czego nie ukrywam - pieniądze, i to duże. A poza tym jestem sympatykiem włoskich aut - tłumaczył Raikkonen w "Super Expressie".

- Jestem jednym z głównych faworytów do mistrzostwa i przyznam, że czuję się z tym dobrze. Dwa razy byłem już wicemistrzem świata, ale każdy kierowca myśli tylko o pozycji numer jeden, reszta się nie liczy. Czuję, że moje marzenie spełni się już w tym sezonie - podkreślił fiński kierowca, który przyznał, że jestem fanem skoków narciarskich.

- Sześć lat temu nawet sam oddałem jeden skok, na skoczni K-35, i bez dwóch zdań - Formuła 1 to bezpieczniejszy sport. Miesiąc temu rozmawiałem z Janne Ahonenem, który stwierdził, że w tym sezonie w walce o końcowy triumf może zagrozić mu tylko Adam Małysz. Stawiam jednak na Ahonena - stwierdził Raikkonen.

Robert Kubica w swoim trzecim występie w F1 wskoczył na podium. Na torze Monza obok polskiego kierowcy stał wówczas Raikkonen.

- Robert popisał się niesamowitym wyczynem. Ja na podium wdrapałem się dopiero w osiemnastym wyścigu, więc ukłony dla Roberta, bo to bardzo trudne zadanie. Zresztą Kubica to znakomity kierowca. Dlaczego? To proste. W każdym wyścigu ten chłopak chce wygrać, nie interesuje go, by tylko dojechać do mety. Ma serce triumfatora, kocha rywalizację. Dlatego będzie mistrzem i to już za dwa lata. Czuję to - wyznał Fin.

- W nadchodzącym sezonie Kubicę stać na to, by wygrać 2-3 wyścigi. Na końcowy triumf niech nie liczy, bo jest on zarezerwowany dla mnie. Mam dla niego dobrą radę. Niech nie zawraca sobie głowy alkoholem i kobietami, tylko skupi się na treningu. Bez ciężkiej pracy o sukcesach może zapomnieć - zakończył Raikkonen.

Super Express
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas