Przygoński wpada w drut kolczasty! Nie ma już szansy na dobry wynik?

Adam Małysz z Rafałem Martonem (Toyota Hilux) utrzymali po wtorkowym, dziesiątym etapie z Cordoby do La Rioja w Argentynie, 14. miejsce w 35. Rajdzie Dakar. Na pozycji liderów umocniła się francuska załoga Stephane Peterhansel i Jean Paul Cottret (Mini).

Najszybciej odcinek specjalny długości 357 km pokonali Argentyńczyk Orlando Terranova z portugalskim pilotem Paulo Fiuzą w 3:57.58. Małysz miał 20. czas, o niespełna pół godziny gorszy od zwycięzców.

Kubie Przygońskiemu nie udało się odpowiednio wyhamować motocykla przed jednym z zakrętów. Motocyklista ORLEN Team wpadł w drut kolczasty ograniczający trasę, połamał owiewki i uszkodził chłodnicę oleju. Najprawdopodobniej prawidłowo nie zadziałał przedni hamulec. Na OSie stracił 44'53.

Feralna przygoda Przygońskiego przesunęła go w wynikach generalki na 15. pozycję. Walczący o podium w tym rajdzie traci w tym momencie 1h11'28 do lidera i ciężko będzie mu przebić się do czołowej dziesiątki.

Reklama

- Jechałem szybko, w chwili gdy trzeba było zahamować przed jednym z ciasnych zakrętów zorientowałem się, że praktycznie nie zwalniam przodem. Wpadłem na drut kolczasty okalający trasę. Ścięło mi przednią i boczną owiewkę. Około 20 minut walczyłem z wyciągnięciem motocykla i oczyszczeniem go z pozostałości drutu. Kiedy się w końcu udało zauważyłem wyciek cieczy z chłodnicy oleju. Musiałem zamknąć obieg i dopiero wówczas mogłem kontynuować jazdę. Cała operacja kosztowała mnie bardzo dużo czasu - powiedział Kuba Przygoński.

Szczęścia również nie miał Jacek Czachor. Wjechał do rzeki, tam podcięło mu motocykl i upadł. Na etapie był 43., w klasyfikacji generalnej zachował 25. miejsce.

- Jechałem w bardzo dużym kurzu, po trasie, która nie należy do moich ulubionych. Dodatkowo przewróciłem się w rzece. Ten etap ewidentnie wpisuję na straty - mówił Jacek Czachor.

Marek Dąbrowski na metę przyjechał dziś 70., w klasyfikacji łącznej jest 80. Na biwaku nie krył emocji w związku z wypadkiem Kuby.

- Jako cały zespół walczymy o dobry wynik Kuby. On jest teraz liderem, a ja z Jackiem stanowimy wsparcie i pomagamy na odcinkach specjalnych. Gdy się dowiedziałem o dzisiejszej przygodzie dotarło do mnie, że to najprawdopodobniej koniec walki o ścisłą czołówkę. Dzisiaj było super gorąco. Zjechaliśmy z OSu totalnie wycieńczeni - komentował Marek Dąbrowski.

Kolejne, już czwarte etapowe zwycięstwo skompletował tegoroczny rekordzista Joan Barreda Bort. Na odcinku specjalnym wyprzedził on Cyrila Despres o 1'15 i Paolo Goncalvesa o 2'44. Despres wysunął się na prowadzenia w rajdzie. Zaraz za nim jest jego kolega z zespołu oraz główny supporter Ruben Faria (strata 1'37). Trzecie miejsce należy do Francisco Lopeza (strata 13'41). Układ klasyfikacji generalnej jest jednak bardzo dynamiczny, a różnica pomiędzy pierwszym a dziesiątym zawodnikiem wynosi wyłącznie 47 minut. Lider, Cyril Despres zapytany, czy czuje się pewny w drodze po kolejne, piąte zwycięstwo w rajdzie Dakar odpowiedział: - Gdybym chciał się czuć pewny, z pewnością pojechałbym zupełnie gdzie indziej niż na rajd Dakar. Nic nie będzie przesądzone aż do ostatniego kilometra.

Łukasz Łaskawiec ponownie wygrał etap 35. Rajdu Dakar. Po poniedziałkowym sukcesie we wtorek najszybciej pokonał liczącą 357 km trasę odcinka specjalnego 10. etapu. W klasyfikacji quadów awansował na czwarte miejsce.

Liderem pozostał Argentyńczyk Marcos Patronelli. Drugi jest reprezentant Chile Ignacio Nicolas Casale ze stratą 1:27.47, trzeci Rafał Sonik - 2:05.51, a czwarty Łaskawiec - 2:59:33.

"Jechało mi się dzisiaj świetnie, lubię odcinki o takiej charakterystyce. Etap ponownie był bardzo szybki i kamienisty, bardziej przypominał tradycyjne rajdy drogowe niż off-road. Mimo kłopotów z przeciekającym zbiornikiem paliwa udało mi się do końca kontrolować sytuację i po raz kolejny wygrać etap" - powiedział po dojeździe na biwak 23-letni zawodnik, mieszkaniec wsi Krzykawka k. Olkusza.

Przyznał, że pokonywał trasę z mocno bijącym sercem i stresem. "Okazało się, że mam pęknięty zbiornik paliwa, które zaczęło wyciekać i przez to nie mogłem całkowicie skupić się na jeździe. Obserwowałem, czy quad się nie zapali. Widok płonącego pojazdu nie jest zbyt przyjemny. Miałem już raz okazję widzieć coś takiego, nie chciałabym przeżywać tego ponownie" - dodał kierowca, znany w środowisku jako "Łoker".

W środę jedenasty etap z La Rioja do Fiambali długości 483 km, w tym 221 km odcinka specjalnego

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy