Prawdziwy twardziel. Cztery żony, jedno auto, 26 lat w trasie!
Zastanawialiście się czasami, co by było, gdyby pożegnać się z codzienną rutyną, rzucić pracę i za kierownicą terenówki ruszyć w nieznane, ku przygodzie?
Taką decyzję podjął Gunther Holtorf, który 26 lat temu zrezygnował z pracy kierownika w Lufthansie, kupił Mercedesa 300 GD i ze skrzynkami części zamiennych na dachu pognał w świat...
Wszystko zaczęło się w 1988 roku. Wówczas, wraz ze swoją trzecią żoną, Gunter wybrał się swoim mercedesem do Afryki. Wyprawa zajęła im cały rok. W 1990 roku związek Guntera się rozpadł. Niedługo później poznał kolejną miłość życia - Christie. Za cel pierwszej wspólnej wyprawy obrali Amerykę Południową. Podróżnicza przygoda trwała kilka lat. W 1998 roku, gdzieś na bezdrożach Argentyny, niebieskiemu mercedesowi "stuknęło" 200 tys. km.
Później przyszedł czas na Amerykę Środkową. Gunther i Christie przemierzyli swoją "Gelendą" Kanadę, Meksyk i Alaskę. Kolejnym punktem na trasie przygody stała się Australia. Później przyszedł czas na Syrię i Kazachstan, gdzie mercedes przekroczył przebieg pół miliona kilometrów. Na listę odwiedzonych miejsc wpisały się też Afganistan, Turcja, Karaiby, Kuba, Zjednoczone Królestwo i wszystkie inne kraje europejskie.
W 2003 roku u Christie rozpoznano nowotwór nerwu twarzowego. Niestety, po długim leczeniu, kobieta przegrała walkę z chorobą. Odeszła w czerwcu 2010 roku. Na dwa tygodnie przed jej śmiercią para zdecydowała się na ślub.
Gunther obiecał umierającej żonie kontynuowanie podróży. Samochodem, przy wsparciu firmy Mercedes-Benz, odwiedził jeszcze Chiny i Koreę Północną. Wracając do Europy "zahaczył" też m.in. o Wietnam i Kambodżę. Ostatecznie, kilka dni temu, zakończył przygodę życia przy Bramie Brandenburskiej w Berlinie.
Obecnie niebieski mercedes legitymuje się przebiegiem 890 tys. km. Mimo tak imponującego dorobku, w aucie zamontowany jest oryginalny silnik. Samochód przeszedł wiele ciężkich prób. Najtrudniejsza okazała się podróż do Madagaskaru, gdy w czasie wyprzedzania innego pojazdu "Gelenda" złapała miękkie pobocze. Auto zsunęło się z drogi i wylądowało na dachu.
Na usprawiedliwienie należy dodać, że - ze względu na amunicyjne skrzynki z częściami zapasowymi - przez większość czasu ten mercedes był przeciążony o dobre pół tony... Niestety, w tym przypadku, zdobycie niezbędnych do naprawy części karoseryjnych wymagało powrotu do Europy.
Właściciel zapamiętał też trudną wymianę jednej z osi, którą musiał przeprowadzić gdzieś w Andach, na wysokości 5 tysięcy metrów n.p.m.
Łącznie, przez 26 lat podróży, Gunter Holtorf odwiedził 215 państw. Jego samochód wkrótce oglądać będzie można w Muzeum Daimlera w Stuttgarcie.