Polski tir omal nie zderzył się z pociągiem na Słowacji

Słowacka policja wyjaśnia incydent, w którym polski kierowca wjechał na zamykający się przejazd kolejowy i omal nie doprowadził do katastrofy.

Do zdarzenia doszło w miejscowości Turany, a zostało ono zarejestrowane przez monitoring. Widać na nim, jak tir powolnie zbliża się do torów - zupełnie jakby upewniał się, czy może bezpiecznie przejechać.

Wygląda jednak na to, że kiedy już zaczął wjeżdżać na tory, zapory zaczęły się opuszczać. Czyżby wcześniej nie zostały włączone sygnały świetlne i dźwiękowe? Na szczęście kierowca zachował zimną krew i zaraz po zatrzymaniu się, ruszył do przodu, wyłamując rogatki.

Dzięki temu udało mu się uniknąć katastrofy, ponieważ pociąg nadjechał dosłownie kilka sekund po opuszczeniu zapór. Pojawia się więc pytanie, czy polski kierowca wykazał się nieostrożnością, czy może słowacki dróżnik zbyt późno i bez wcześniejszego ostrzeżenia zamknął przejazd? Sprawę wyjaśnia słowacka policja.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama