Polska będzie bronić rodzimych przewoźników
Polska zamierza przedstawić w marcu w Brukseli szczegółowy raport dowodzący, że regulacje wprowadzane przez niektóre kraje unijne dyskryminują polskie firmy transportowe, które realizują przewozy miedzy innymi na rynku niemieckim i francuskim - poinformowała w środę wiceminister infrastruktury Justyna Skrzydło.
Jak poinformował w środę w siedzibie ministerstwa jeden ze współautorów raportu, prof. Konrad Raczkowski, wprowadzone regulacje - wydają się być bezpośrednio sprzeczne z art. 56 i art. 58 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, naruszając zasadę swobody świadczenia usług i jest to tzw. dyskryminacja ukryta.
Ponadto w raporcie zwraca się uwagę, że nowe regulacje niemieckie i francuskie mogą podnieść wielkość szarej strefy w UE o 1,4 mld euro rocznie. "Jest to wyliczone w oparciu o stawki za rok 2016. W kolejnych latach stawki będą wyższe z każdym rokiem" - powiedział Raczkowski.
Uważa on, że z punktu widzenia realizowanego kabotażu (przewozów wykonywanych pojazdem zarejestrowanym w innym państwie niż jest wykonywana usługa) regulacje będą szczególnie niekorzystne dla dziewięciu państw: Hiszpanii, Litwy, Polski, Czech, Łotwy, Węgier, Rumunii, Słowacji i Słowenii.
Obecny na konferencji wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit przypomniał, że od roku 2015 Niemcy wprowadziły przepisy dotyczące płacy minimalnej, zastrzegając, że będą one obowiązywały w transporcie. Następnie w 2016 wprowadzono we Francji regulację w zakresie płacy minimalnej, która obejmuje również kabotaż i transport międzynarodowy do Francji i z Francji.
"Skutki tych regulacji powodują utrudnienia dla polskich przewoźników w dostępie do rynku, wprowadzają administracyjne ograniczenia prowadzenia działalności gospodarczej, podnoszą koszty" - powiedział Szmit.
"Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa prowadzi bardzo zdecydowane działania na arenie międzynarodowej zmierzające do tego aby te negatywne skutki obowiązujących we Francji i Niemczech przepisów były jak najmniej dotkliwe dla naszych przewoźników" - dodał.
Wiceminister przypomniał, że głównym argumentem przeciw polskim firmom jest pojęcie dumpingu socjalnego. Zarzuca się to, że polscy kierowcy są za nisko opłacani, że ich warunki pracy odbiegają od norm europejskich.
"Dyskutujemy z tymi zarzutami, nie zgadzamy się z nimi. Są opracowania wielu ekspertów mówiące o tym, że różnica w wynagrodzeniach pomiędzy kierowcami polskimi a niemieckimi i francuskimi rzeczywiście istnieje, ale nie usprawiedliwia pojęcia dumpingu socjalnego" - powiedział Szmit.