Pocięli auto warto niemal pół miliona złotych!

107 tys. dolarów, czyli blisko 490 tys. zł. Tyle, w amerykańskim salonie, kosztuje topowa wersja Forda Mustanga - Shelby GT 500 - z pełnym pakietem wyposażenia. Właśnie taki pojazd padł ostatnio ofiarą nożyc hydraulicznych używanych przez strażackie zespoły ratownictwa drogowego.

Tyle zostało ze sportowego Mustanga...
Tyle zostało ze sportowego Mustanga...Informacja prasowa (moto)

Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nie chodziło wcale o wypadek...

Nietypowa "interwencja" miała miejsce w Dearborn w stanie Michigan, czyli mieście, w którym znajduje się siedziba Ford Motor Company. Strażacy kompletnie zdemolowali auto, które wywołuje szybsze bicie serca u każdego fana motoryzacji. Wszystko w ramach... szkolenia z zakresu ratownictwa drogowego!

Zwykle do tego typu ćwiczeń wykorzystywane są wraki pozyskiwane z parkingów depozytowych i od stacji demontażu pojazdów. Z wiadomych przyczyn nie są to jednak pojazdy najnowszej generacji. Możliwość przetestowania sprzętu i umiejętności na nowym aucie jest więc prawdziwą gratką.

Nietypowe ćwiczenia to zasługa samego Forda. Poszatkowany przez strażaków Mustang okazał się być jednym z aut testowych, które - po zakończeniu cyklu prób - trafić miało do niszczarki. Pracownicy amerykańskiego producenta znaleźli jednak twórczy i bardzo pożyteczny sposób na zniszczenie samochodu, który - przy okazji - okazał się być świetną akcją marketingową. Pomysłodawcy i samemu producentowi niewątpliwie należą się gratulacje. Nie każda firma przyłożyłaby przecież rękę do tego, by świat obiegły zdjęcia jednego z jej najnowszych produktów przerobionego przez strażaków na kompletny wrak.

Przypominamy, że wzmocnienia konstrukcyjne i stosowanie stali o wysokiej wytrzymałości sprawiają, że wydobycie ofiar wypadku z wraku pojazdu staje się niekiedy bardzo trudne. Stosowane obecnie rozwiązania potrafią być dużym wyzwaniem dla sprzętu ratowniczego. W kontakcie z wysokowytrzymałą stalą można uszkodzić nożyce hydrauliczne, niebezpieczeństwo - zarówno dla potencjalnej ofiary jak i służ ratunkowych - stanowią też m.in. poduszki powietrzne czy pirotechniczne napinacze pasów. Dodatkowo, w nowoczesnych autach coraz częściej spotkać można więcej niż jeden akumulator i wiele zbiorników ciśnieniowych.

Właśnie z tego względu producenci pojazdów wyposażają je w tzw. "karty ratownicze". Z nich strażacy czerpać mogą wiedzę dotyczącą wzmocnień konstrukcji, umiejscowienia poduszek powietrznych czy napinaczy pasów bezpieczeństwa. Szacuje się, że obecność w pojeździe takiej karty potrafi skrócić czas akcji ratunkowej nawet o 30 proc!

PR

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas