Nie mierzą prędkości, fotografują kierowców. Nowy rodzaj fotoradarów

Korzystanie z telefonu podczas jazdy - chyba najgorszy nawyk, jaki może wypracować sobie kierowca. Zamiast skupiać się na drodze, patrzy w ekran i stwarza zagrożenie. Zabawa smartfonem nie raz skończyła się kolizją, a nawet gorzej. Jak pozbyć się tej patologii? Niemieckie władze mają już sposób. Wykorzystają do tego zaawansowane fotoradary.

Komórki, smartfony czy tablety - korzystamy z nich stojąc na światłach, w korku, a czasem także podczas jazdy. Zgodnie z przepisami te wszystkie urządzenia nie mają prawa pojawiać się w rękach kierującego podczas jazdy samochodem. Odwracają uwagę, dekoncentrują i niekiedy są odpowiedzialne za kolizję, wypadek, a czasem również wielką tragedię. Policja próbuje walczyć z tą patologią i już nawet znalazła skuteczny sposób. Nadzorowaniem zachowania kierowców - także na autostradach - będą odpowiedzialne zaawansowane fotoradary.

Fotoradary szukają telefonów. Jak to działa?

W ramach pilotażowego programu w Nadrenii-Palatynacie, zachodniej części Niemiec, na autostradach zamontowano fotoradary, których zadaniem nie było mierzenie prędkości, a obserwowanie kierowców. Rzecz jasna nie było to tajemnicą, bowiem każdy uczestnik drogi został uprzedzony o nadzorze ogromnym znakiem drogowym.

Reklama

Kamery o wysokiej rozdzielczości zamontowane zostały nad drogą, by móc przed przednią szybę zerkać na kierowców. Inteligentny system MonoCam szukał w obszarze kierownicy urządzeń przypominających telefon, a także sprawdzał, czy kierująca autem osoba ma obie dłonie na kierownicy. Jeżeli choć jeden z tych punktów nie był spełniony, wówczas kamera robiła zdjęcie, które później analizowali policjanci. Każda osoba przyłapana na przewinieniu otrzymywała mandat karny w wysokości 100 euro (ok. 450 zł) i punkty karne.

System się sprawdził. Teraz trzeba zmienić prawo

Jak się okazało, w ramach pilotażowego programu fotoradary i mundurowi mieli ręce pełne roboty. To zmotywowało ministra spraw wewnętrznych do wprowadzenia tego rozwiązania w życie w całym kraju. Zanim to się jednak stanie, konieczna będzie zmiana przepisów, ponieważ zgodnie z obecnym stanem prawnym w Nadrenii-Palatynacie, zdjęcia i nagrania wideo, które mogą być wykorzystywane do ukarania sprawców wykroczeń drogowych, mogą być wykonywane tylko wtedy, gdy istnieje konkretne podejrzenie popełnienia przestępstwa. Sąd okręgowy w Trewirze postrzega nową technologię jako naruszenie tych zasad gromadzenia dowodów, ale nadal uważa zdjęcia za użyteczne. Kto wie, może niebawem ta technologia zawita również do nas.

Polska policja też ma swoje sposoby. Używają drogich dronów

Nasi policjanci mają swoje sposoby na kontrolowanie kierowców. Od pewnego czasu funkcjonariusze drogówki karzą  “komórkowiczów", korzystając z pomocy zaawansowanych dronów. Wielokrotnie sprawdzano już w ten sposób zachowanie kierowców na światłach i w korkach. Zapatrzeni w ekrany kierowcy nie mają wówczas pojęcia, że są obserwowani. Zgodnie z przepisami, stojąc autem na czerwonym świetle lub w długim korku, wciąż jesteśmy jego kierowcami - nawet jeśli zaciągniemy hamulec ręczny. Zdaniem niektórych kierowcą jest ten, który się autem porusza, jednak sądy już nie raz odrzucały takie tłumaczenie.

Korzystasz z telefonu podczas jazdy? Punkty bolą bardziej od mandatu

Jeżeli policjant przyłapie nas w Polsce na korzystaniu z telefonu, mocno to odczujemy. Nie chodzi już nawet o wysokość mandatu, a o liczbę punktów. Za używanie telefonu w trakcie jazdy od 17 września 2022 roku grozi 500 zł i aż 12 punktów karnych. Dwa takie wykroczenia i grozi nam utrata prawa jazdy. Przypominamy, że limit punktów karnych wynosi 20 dla młodych kierowców i 24 dla kierowców doświadczonych. Zgodnie z przepisami “kierowca doświadczony" to taki, który posiada uprawnienia dłużej niż rok.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandaty | fotoradary | korzystanie z telefonu w samochodzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama