Nie kupują samochodów, więc wzrosła liczba morderstw
Detroit to najniebezpieczniejsze miasto Ameryki. Tak wynika z raport opracowanego przez telewizję CNN na podstawie danych, które co roku publikuje FBI.
Pokazuje on również, że w ostatnim czasie w całych Stanach Zjednoczonych nieznacznie wzrosła przestępczość.
W ciągu 12 lat populacja Detroit zmalała o prawie jedną czwartą. Ma to związek z zamknięciem w tym przemysłowym mieście, uznawanym za stolicę amerykańskiej motoryzacji, w której siedziby mają wszystkie największe koncerny samochodowe, wielu fabryk
Ma to oczywiście związek z kryzysem, który niedawno przetoczył się przez Amerykę. Spadek poziomu życia mieszkańców wpłynął na zwiększenie liczby przestępstw, co przekłada się między innymi na średnio jedno morderstwo dziennie.
Obecnie sprzedaż samochodów w USA wróciła już do normy, co nie oznacza, że koncerny z otwartymi ramionami przyjmują zwolnionych pracowników i otwierają pozamykane zakłady. Przeciwnie, kluczem do przetrwania jest większa efektywność, dlatego na gwałtowny wzrost liczby miejsc pracy w Detroit raczej nie ma co liczyć.
(IAR/INTERIA.PL)