Nawet pół roku bez pracy. Problemy taksówkarzy po zmianie przepisów
Od 17 czerwca zmieniła się istotna zasada w pracy kierowców taksówek i przewozów na aplikację. Kierowcy, którzy musieli dostosować się do zmiany, muszą czekać na nowy dokument nawet pół roku. A to oznacza, że żegnają się z tą pracą na miesiące, a być może nawet na zawsze.
Od jakiegoś czasu w Polsce narastał problem wykroczeń drogowych popełnianych przez kierowców z zagranicy pracujących w charakterze taksówkarzy, czy wykonujących usługowo przewóz osób w ramach aplikacji typu Uber, Bolt czy FreeNow.
Posiadając zagraniczne prawa jazdy, kierowcy ci nie mogli być karani punktami karnymi - jedynym zagrożeniem były dla nich mandaty. Polscy kierowcy muszą dodatkowo liczyć się z punktami karnymi, których kumulacja oznacza utratę uprawnień do prowadzenia samochodu. Kolejnym problemem był brak szybkiej możliwości ustalenia, czy dany kierowca posługuje się legalnie wydanym prawem jazdy - polska policja nie ma dostępu do zagranicznych baz, wymagałoby to każdorazowego kontaktu z organem wskazanym na dokumencie jako wydający prawo jazdy. Trzeci problem to fala przestępstw na klientach - m.in. gwałty na klientkach.
Robert Opaś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji wyjaśnił:
Temat skomentował w rozmowie z PAP Maciej Myson z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR:
Od 17 czerwca, zgodnie z nowelizacją Prawa o ruchu drogowym, każdy wykonujący usługę przewozu osób w Polsce musi posiadać polskie prawo jazdy. Dzięki temu policja ma możliwość szybkiego skontrolowania posiadanych przez kierującego uprawnień, a także kontroli stanu konta punktów karnych i w przypadku przekroczenia limitu - czasowego odebrania uprawnień do prowadzenia samochodu.
Na operatorów nałożono obowiązek kontrolowania kierowców przed rozpoczęciem współpracy i zleceniem pierwszego przewozu. Kandydaci muszą teraz osobiście stawiać się w wyznaczonym miejscu, potwierdzać swoją tożsamość, posiadane uprawnienia i fakt niekaralności.
Nie wszyscy kierowcy, wykonujący przed 17 czerwca usługowy transport osób mieli możliwość wymiany dokumentu na nowy. W efekcie np. Uber stracił 30 proc. kierowców, Bolt - 15 proc. To musiało skutkować wydłużeniem czasu oczekiwania na taksówki oraz wzrostem cen usług na platformach.
Niestety, część kierowców nie miała możliwości wyrobienia polskiego prawa jazdy na czas. Zgodnie z przepisami, by ubiegać się o taki dokument trzeba mieszkać w Polsce co najmniej 185 dni. Nie można złożyć wniosku wcześniej. Sama procedura teoretycznie powinna zająć do miesiąca, ale według informacji PAP, obecnie trwa nawet pół roku. Wynika to z kumulacji wniosków oraz żmudnego procesu koniecznego do potwierdzenia w kraju pochodzenia wnioskującego, że faktycznie posiada uprawnienia do prowadzenia pojazdu.
Część osób dotkniętych problemem ma problem z szybkim znalezieniem pracy. Niektórzy zdecydowali się na opuszczenie kraju by podjąć tę samą działalność w którymś z pozostałych państw Europy. Inni zasilili tzw. szarą strefę, imając się przypadkowych zajęć z nadzieją na szybkie uzyskanie polskiego prawa jazdy.
Zgodnie z aktualizacją przepisów, w chwili kontroli funkcjonariusz policji może nałożyć na kierującego nieposiadającego polskiego prawa jazdy mandat w wysokości dwóch tysięcy złotych.
Karami obłożono też przedsiębiorców pośredniczących w przewozach. W ustawie przewidziano szereg naruszeń, które będą karane, np. prowadzenie pośrednictwa przy przewozie osób bez wymaganej licencji - 500 tys. zł, a za nieokazanie i nieudostępnienie do kontroli urządzenia, na którym zainstalowana jest aplikacja mobilna - 12 tys. zł.