Największa wada fotoradarów
W najbliższą sobotę dzień Wszystkich Świętych, Polacy tłumnie wyruszą więc na groby bliskich.
Warto pamiętać, by w drogowym chaosie trzymać nerwy na wodzy. Jeśli nas bowiem poniosą i przydepniemy pedał gazu, bezlitośnie wychwyci to policyjny fotoradar. Zdaniem psychologów, urządzenia nie są jednak najlepszą metodą walki z drogowymi piratami.
Największą wadą fotoradarów jest - z psychologicznego punktu widzenia - fakt, że nigdy do końca nie wiadomo, czy w skrzynce rzeczywiście znajduje się urządzenie. - Żeby kara miała rzeczywisty wpływ na zachowanie, powinna być nieuchronna - tłumaczy psycholog transportu, Anna Małdzińska.
Pozytywnie na kierowcę nie wpływa również czas jaki upływa od popełnienia wykroczenia do kary. Nierzadko od przekroczenia prędkości do otrzymania mandatu mija kilka miesięcy i kierowca tak naprawdę nie wie nawet, za co jest karany.
Skuteczniejszą, zdaniem Małdzińskiej, metodą walki z piratami drogowymi jest edukacja. - Młodzi kierowcy, szczególnie ci, którzy zdobyli prawo jazdy kategorii B, nie zdają sobie sprawy, do jakich tragedii może dojść na drodze, jak cierpi rodzina czy osoba poszkodowana. - przekonuje.
Na kursach nie ma jednak zajęć z psychologiem, nie pokazuje się adeptom sztuki motoryzacyjnej, jak wygląda życie ofiar wypadków. A nacisk powinien zostać położony nie tylko na przepisy, karanie, mandaty i fotoradary, ale przede wszystkim na uświadamianie kierowców. - Na przykład Niemcy uważają, że przepisy są po to, żeby zapewnić im bezpieczeństwo - zauważa Anna Małdzińska. - Natomiast u nas przepisy odbierane są jako ograniczenie swobody.