Menedżerowie przesiadają się do hybryd

Najnowsze statystyki nie pozostawiają wątpliwości - tradycyjne marki luksusowe dojechały do ściany. W ubiegłym roku odnotowały mizerne wzrosty na europejskim rynku. W siłę rośnie w zasadzie tylko Lexus - Japończyków napędza przede wszystkim duży popyt na hybrydy. Coraz chętniej przesiadają się do nich menedżerowie, którzy chcą w ten sposób pokazać, że sprawy klimatu nie są im obojętne.

Lexus ES 300h
Lexus ES 300hINTERIA.PL

Im głośniej mówi się o globalnym ociepleniu, nadmiernej emisji dwutlenku węgla (także przez samochody) i jego skutkach dla całego świata i naszej przyszłości, tym wyraźniej widać zmiany, jakie zachodzą w mentalności europejskich kierowców.

Ze statystyk stowarzyszenia ACEA zrzeszającego wszystkich największych producentów samochodów wynika, że w trzecim kwartale ubiegłego roku auta z alternatywnymi napędami (hybrydy, plug-iny i elektryki) miały już 9,4 proc. udziałów w krajach UE i EFTA. W ciągu zaledwie roku ich sprzedaż wzrosła o niemal 50 proc. Udział samych klasycznych hybryd powiększył się z 4,4 do 6,3 proc.

Papierkiem lakmusowym, który idealnie obrazuje to, jak zmienia się świadomość i oczekiwania kierowców, jest klasa premium. W myśl zasady, że przykład idzie z góry, to właśnie klienci na droższe samochody (a więc głównie menedżerowie, dyrektorzy, prezesi, członkowie zarządu, właściciele firm, przedstawiciele wolnych zawodów etc.) jako piersi zaczęli przesiadać się z klasycznych benzyniaków i diesli, do modeli o wyraźnie niższej emisji CO2 i spalin.

INTERIA.PL

Z danych ACEA za cały 2019 r. wynika, że Audi, BMW i Mercedes zanotowały w Europie bardzo skromne wzrosty - odpowiednio o 2,3 proc., 2,2 oraz 4 proc. Co więcej, dane wskazują na to, że w grudniu mocno podpompowały sobie statystykę, bo jeszcze po listopadzie były w znacznie gorszej sytuacji (np. Audi było zaledwie 0,5 proc. na plusie, a tylko w grudniu sprzedaż skoczyła o 30 proc.). Jaguar i Land Rover straciły w 2019 roku 4,4 proc. klientów w porównaniu z 2018, a Alfa Romeo aż 36,4 proc.

Jak łatwo można zauważyć, im mniej "eko" marka, tym gorzej sobie radziła. Oferta plug-inów, hybryd czy elektryków była skromna, żeby nie powiedzieć żadna. Zdecydowanie wybił się tylko i wyłącznie Lexus, który przez cały rok, z miesiąca na miesiąc, notował stabilne wzrosty (to dowód na to, że Japończycy nie kombinowali i nie "dmuchali" sztucznie statystyk pod koniec roku) - gdy w wyjątkowo kiepskim lipcu Audi było 8,9 proc. na minusie, Lexus pokazał 8,7 proc. wzrostu rok do roku. A pełne 12 miesięcy zakończył imponującym wynikiem 19,8 proc. na plusie.

To w krajach całej Unii i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (Islandia, Lichtenstein, Szwajcaria, Norwegia), bo w Europie Zachodniej (ACEA tak definiuje 15 "starych" państw członkowskich unii i EFTA) wzrost przebił pułap 23 proc.!

Eksperci rynku motoryzacyjnego nie mają żadnych wątpliwości - rekord Lexusa jest bezpośrednio związany z tym, jakie samochody marka oferuje. Każdy z jej dziewięciu modeli występuje w wersji hybrydowej, a trzy (ES 300h, CT 200h i IS 300h) - wyłącznie z takim napędem.

Lexus RC 300hINTERIA.PL

Chcąc, nie chcąc, menedżerowie niemieccy, francuscy, belgijscy czy brytyjscy idący z duchem "eko-czasów", pierwsze kroki kierują właśnie do salonów japońskiej marki. Nie muszą rezygnować z osiągów czy komfortu, a redukują emisję dwutlenku węgla o 20-30 proc. w porównaniu z klasycznym napędem benzynowym.

No i nie bez znaczenia jest fakt, że nie ponoszą dodatkowych kosztów - technologia hybrydowa upowszechniła się tak bardzo, że ceny są identyczne (a czasami nawet niższe) niż aut benzynowych czy diesli.

Do względów ekonomicznych i ekologicznych dochodzą także te związane z bezpieczeństwem. W ubiegłym roku modele UX i ES dostały maksymalne noty w testach zderzeniowych Euro NCAP, a dodatkowe punkty zagarnęły m.in. za kompleksowe wyposażenie w najnowsze systemy wspomagające i asystujące kierowcy, z aktywnym tempomatem na czele. Czyli coś, za co w niemieckich markach bardzo często trzeba dopłacać.

W świetle tego wszystkiego jedno jest pewne - Japończycy umiejętnie korzystają z możliwości, jakie przyniosły zmiany zachodzące na rynku motoryzacyjnym (elektryfikacja, nowe normy i procedury badania emisji oraz autonomizacja jazdy). Pytanie, czy uda im się utrzymać tempo również w tym roku. Bo przecież od 1 stycznia obowiązują jeszcze bardziej rygorystyczne normy dotyczące emisji CO2 (maksimum 95 g/km), a europejska konkurencja zapowiada wielką ofensywę modeli plug-in.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas