Los "Top Gear" przesądzony. Nowe doniesienia

Wygląda na to, że los "Top Gear" jest już przesądzony. Brytyjskie media donoszą, że Richard Hammond i James May są bliscy odrzucenia propozycji powrotu na antenę BBC, bez kontrowersyjnego twórcy programu - Jeremiego Clarksona.

Wg brytyjskiego dziennika "The Mirror" BBC zaproponowało dwójce prezenterów dwuletni kontrakt gwarantujący im kwotę około 4 mln funtów. Zarówno Hammond, jak i May wielokrotnie podkreślali jednak, że - wraz z Clarksonem - tworzą zespół i nie wyobrażają sobie pracy w uszczuplonym składzie.

Dziennik przypomina, że trójka byłych już prezenterów "Top Gear" prowadzi zaawansowane rozmowy z internetowym nadawcą Netflix, znanym m.in. z własnych, bardzo popularnych, produkcji pokroju bijącego rekordy oglądalności serialu politycznego "House of Cards".

Reklama

Znane z "Top Gear" trio prezenterów miałoby stworzyć dla Netflix’a nowe motoryzacyjne show. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przedstawiciele nadawcy chcą zagwarantować "całkowitą swobodę redakcyjną" w tworzeniu programu, co oznacza, że Clarkson, Hammond i May mogliby zrealizować pomysły, które w przypadku "poprawności politycznej" BBC były nie do pomyślenia... Warunki finansowe dotyczące umów z Netflixem trzymane są w tajemnicy, wiadomo jedynie, że kontrakty mają być "bardzo lukratywne".

Warto przypomnieć, że po wyrzuceniu Clarksona przedstawiciele BBC mają poważny problem z przyszłością "Top Gear", który emitowany był do 170 krajów świata i zapewniał roczne zyski na poziomie 50 mln funtów. Jeden z pomysłów na "reaktywację" programu zakłada, że każdy odcinek miałby być prowadzony przez inną telewizyjną gwiazdę. Rozważano także zatrudnienie zupełnie nowych prezenterów (m.in. Phillip Glanister, Guy Martin, Jodie Kidd) a nawet powrót na antenę Angeli Rippon - pierwszej prowadzącej "Top Gear", którego korzenie sięgają 1977 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: top gear
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy