Kupiłeś taką Dacię Duster? Możesz się cieszyć. Zrobiłeś interes życia
Nowe normy emisji spalin, nowe wyposażenie obowiązkowe pojazdów, pandemia koronawirusa i wybuch wojny w Ukrainie. Splot zdarzeń, który jeszcze pięć lat temu nie przyszedłby do głowy żadnemu twórcy scenariuszy filmów katastroficznych, odcisnął się głębokim piętnem na świecie motoryzacji. Jak w ostatnich pięciu latach zmieniały się ceny nowych samochodów? Lepiej usiądźcie...
Spis treści:
O ciekawe zestawienie pokusili się eksperci instytutu Samar, porównując ceny tych samych - przynajmniej teoretycznie - wersji 18 popularnych na polskim rynku nowych samochodów. Okazało się, że w ciągu ostatnich pięciu lat nowe samochody w Polsce, teoretycznie, podrożały średnio o - uwaga - 70 proc.
Słowa "teoretycznie" używam z premedytacją. W ostatnich latach z oferty zniknęło wiele jednostek napędowych, które - w efekcie nowych regulacji dotyczących emisji spalin - musiały zostać zastąpione silnikami o mniejszych pojemnościach, często z układem mild-hybrid. Z tego względu, np. w przypadku Dacii Duster czy Nissana Juke’a skupiono się na porównaniu - otwierających cenniki - "wersji bazowych".
Tak drogo w salonach jeszcze nie było
Samar skupił się na średnich ważonych - czyli cenach konkretnych sprzedanych konfiguracji. Te nie oddają wprost skali wzrostu cen danego modelu, ale dobrze ukazują rynkowe trendy. Tak liczona średnia cena nowego auta wyniosła w kwietniu bieżącego roku blisko 175 tys. złotych. Dla porównania, jeszcze w 2018 roku, było to - uwaga - nieco ponad 100 tys. zł.
Niewielkim pocieszeniem dla nabywców może być np. fakt, że wzrost cen wynika po części z większego udziału w ogóle sprzedawanych w Polsce samochodów segmentu premium.
Jeszcze pięć lat na segment premium przypadało w Polsce około 14 proc. rejestracji nowych pojazdów. Dziś samochody marek premium odpowiadają już za blisko 1/4 ogółu rejestracji nowych aut w naszym kraju - tłumaczy w rozmowie z Interią prezes IBRM Samar - Wojciech Drzewiecki.
Rekordowe ceny nowych samochodów w Polsce. Biednemu zawsze wiatr w oczy
Producentów pojazdów obowiązują dziś drakońskie kary za przekroczenia limitów CO2. Przy jednoczesnym - wymuszonym przepisami - wzroście poziomu wyposażenia obowiązkowego, skutkuje to szybkim wzrostem cen szczególnie najtańszych pojazdów.
Systemy bezpieczeństwa, które dotychczas w mniejszych autach były oferowane jako opcja, teraz muszą należeć do wyposażenia standardowego. W efekcie granica w poziomie wyposażenia samochodów marek premium i budżetowych coraz wyraźniej się zaciera, co znajduje odzwierciedlenie w cennikach.
Kupiłeś Dustera pięć lat temu? Zrobiłeś interes życia
Najbardziej drastycznym przykładem zestawienia jest chętnie kupowana przez klientów indywidualnych w całej Europie Dacia Duster drugiej generacji (na rynku od 2017 roku). W tym przypadku ceny modelu bazowego kształtowały się następująco:
- 2018 rok - 39 900 zł,
- 2019 rok - 41 900 zł,
- 2020 rok - 42 900 zł,
- 2021 rok - 48 900 zł,
- 2022 rok - 52 200 zł,
- 2023 rok - 79 900 zł.
Na przestrzeni pięciu ostatnich lat bazowa wersja Dustera podrożała o okrągłe 100 proc. Aż o 48 proc. proc - z 69 200 zł w 2018 roku na 102 070 zł podrożał też podstawowy Nissan Juke, który podobnie jak Duster, zaliczył w tym czasie wymianę bazowego wolnossące silnika 1,6 l na turbodoładowany motor o pojemności 1,0 l.
O 45 proc. zdrożała również w ciągu 5 lat Skoda Fabia 1,0 l o mocy 115 KM z ręczną skrzynią biegów. Jeszcze w 2018 roku bazowa cena modelu startowała z poziomu 51 800 zł. Obecnie cenniki otwiera kwota 75 tys. zł. Podwyżki nie ominęły też samochodów elektrycznych. Jaskrawym przykładem jest tutaj Renault Zoe, którego cenniki w 2018 roku startowały od 121 900 zł. Obecnie za bazową wersję tego miejskiego pojazdu zapłacić trzeba w salonie od 180 500 zł, czyli o 45 proc. więcej.
Auta premium drożeją poniżej inflacji?
Dla porównania, średni wzrost cen w przypadku pojazdów marek premium, jak chociażby BMW X3 czy Volvo XC60 wyniósł w tym czasie "zaledwie" o 20 proc. Dla przeciętnego Polaka to jednak marne pocieszenie. Volvo XC60 2,0 kosztuje dziś bowiem od 211 900 zł, a BMW X3 2,0d - od 240 500 zł.
Najmniej, bo zaledwie o 7 proc. w skali ostatnich czterech lat (auto debiutowało w cennikach w 2019 roku) podrożało, zdaniem Samaru, Audi Q3 1,5 l (wersja bazowa). Obecnie tak skonfigurowany pojazd wyceniany jest na 158 200 zł. W momencie debiutu cenniki startowały z poziomu 148 400 zł.
***