Kierowca wyścigowy zginął w wypadku, ale uratował sześć osób
Brytyjczyk Justin Wilson, który zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w niedzielnym wypadku, ocalił życie sześciu osób. Wszystko dzięki wcześniejszej decyzji o przekazaniu organów do przeszczepu w przypadku jego śmierci.
37-letni kierowca teamu Andretti Autosport doznał obrażeń w wypadku podczas 500-milowego wyścigu na Pocono Raceway, gdy został uderzony w głowę fragmentem karoserii samochodu jadącego przed nim. Pomimo kasku na głowie, obrażenia były tak poważne, że nie udało się go uratować w szpitalu w Allentown, gdzie został przetransportowany helikopterem.
"On już dawno podjął decyzję o tym, że gdyby coś się z nim stało, chce uratować innych ludzi. Justin podjął decyzję o przekazaniu organów do transplantacji, my ją tylko zrealizowaliśmy" - powiedział brat kierowcy Stefan Wilson.
Justin Boyd Wilson pochodził z Sheffield, mieszkał w Longmont, w Kolorado. Pozostawił żonę Julię i dwie córki. Był jednym z najbardziej doświadczonych kierowców serii IndyCar.
Startował od ponad 15 lat, w 2012 r. wygrał 24-godziny wyścig w Daytona. W czerwcu tego roku zadebiutował w Moskwie w Formule E.