Jadą złomami do Szkocji. Mają szczytny cel
Duże fiaty, maluchy, żuki, nysy, wartburgi - w sumie około 120 aut produkowanych w dawnym bloku wschodnim - wyruszyło w sobotę z Katowic nad słynne szkockie jezioro Loch Ness.
To już piąta edycja rajdu Złombol, którego uczestnicy zbierają pieniądze dla domów dziecka.
"Akcją podsumowujemy zwykle w grudniu. Są nam wtedy przekazywane listy, które dzieci piszą do św. Mikołaja i to właśnie z nich wiemy, jakie mają marzenia i staramy się je realizować. Staramy się, by dzieciństwo nie kojarzyło im się tylko z domem dziecka" - powiedziała jedna z organizatorek Martyna Kinderman.
W sobotę na linii startu zameldowały się ikony polskiej motoryzacji - fiaty 126 i 125 p, a także wypełnione pasażerami nysy i żuki. Były też NRD-owskie wartburgi i trabanty, radzieckie łady i jugosłowiańska zastava. Choć do udziału w tegorocznym rajdzie zgłosiło się 137 załóg, nie wszystkie dotarły na start.
Aby zostać dopuszczonym do udziału w rajdzie, załoga musi uzbierać minimum tysiąc złotych. Pieniądze pochodzą od firm i osób prywatnych, których naklejki widnieją na samochodach. Całość uzbieranych środków trafia do dzieci - koszty wyjazdu i przygotowania auta uczestnicy pokrywają sami.
Rajd wymyślili miłośnicy "komunistycznych" aut: Marcin Tetzlaff, Martyna Kinderman i Jan Badura, którzy zdecydowali się pojechać starymi autami do Monako. Pomyśleli, że przy okazji można pomóc dzieciom.
W pierwszej edycji, w 2007 roku, uczestniczyły tylko dwa samochody. W kolejnych - 13 i 21. W ubiegłym roku pojazdów było już 121. Nie wszystkie wytrzymały trudy podróży - do celu dojechało 109 załóg, jedna odpadła tuż za linią startu.
Po dwóch wyjazdach do Monako, uczestnicy rajdu odwiedzili daleką północ Europy i Azję. Teraz rajd pojedzie nad jezioro Loch Ness, znane z opowieści o ukrywającym się w jego głębinach potworze. Po podróży m.in. przez Niemcy i Francję samochody przeprawią się promom przez kalał La Manche, przejadą przez Londyn i po czterech dniach od startu dojadą do Szkocji.