Friz i "Ekipa" na celowniku prokuratury! Chodzi o wysadzenie samochodu

Jedni z najpopularniejszych influencerów w Polsce mogą mieć poważne problemy w związku ze swoim ostatnim wybrykiem. Chcieli wzbudzić duże zainteresowanie w internecie, ale nie sądzili, że zainteresuje się nimi także prokuratura.

Większość Polaków kojarzy Ekipę Friza, choćby z zamieszania jakie powstało, kiedy w sklepach pojawiły się "Lody Ekipy". Młodzi internauci oszaleli na ich punkcie (i lodów i Ekipy), ale żeby podtrzymać to zainteresowanie, influencerzy muszą regularnie wrzucać kolejne filmiki, pokazujące jak robią ciekawe i szalone rzeczy.

Tym razem pretekstem do nagrania materiału były urodziny menedżera Ekipy, znanego jako Wujek Łuki (Łukasz Wojtyca). W ramach prezentu kupili mu Audi TT pierwszej generacji, ale bynajmniej nie po to, żeby mógł cieszyć się tym wyjątkowym dla historii marki modelem. Okazuje się, że Wujek Łuki nienawidzi Audi, a prezentem była możliwość wysadzenia samochodu. Co też solenizant ochoczo zrobił, przy radosnych okrzykach reszty Ekipy.

Reklama

Film na końcu którego następuje wręczenie i zniszczenie prezentu, ma ponad 2,4 mln wyświetleń, więc wzbudził spore zainteresowanie. Okazuje się jednak, że nie tylko nastoletniej części widowni. Radny z Mielca (gdzie, jak wszystko na to wskazuje, nastąpiło wysadzenie Audi) zgłosił sprawę do prokuratury. Swoją decyzję uzasadnił w mediach społecznościowych słowami:

"Co trzeba mieć w głowie, żeby celowo zdetonować samochód i spowodować jego spalenie, które uwalnia ogromną ilość toksycznych związków do środowiska? Zastanawiam się, co mają w głowie młodzi ludzie, którym tacy... imponują? Chcecie czystego powietrza, środowiska?"

Sprawa została potraktowana poważnie i śledztwo w sprawie zachowania członków Ekipy, wszczęła Prokuratura Rejonowa w Mielcu. Głównym zarzutem jest zanieczyszczenie środowiska, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

Karol "Friz" Wiśniewski odniósł się do tych zrzutów, tłumacząc, że cała akcja była konsultowana z policją, na miejscu znajdowali się strażacy, a z samochodu usunięto silnik oraz odpompowano paliwo, żeby ograniczyć negatywne skutki wybuchu. Tylko dlaczego tuż przed wybuchem sam Friz tłumaczy, że w Audi znajdują się 4 kilogramy trotylu oraz 100 litrów benzyny?

Całe zdarzenie wzbudziło też kontrowersje w internecie, gdzie wiele osób także wskazywało, na szkodliwość takich zabaw. Pojawiła się też krytyka samego doboru auta - w Polsce jeszcze tego nie widać, ale na przykład w Niemczech pierwsza generacja Audi TT traktowana jest już w kategoriach youngtimera i dobrze utrzymane egzemplarze mają już całkiem wysokie ceny. Auto kupione przez Ekipię było raczej w średnim stanie, a sytuacji nie poprawiał akcesoryjny spojler. Z drugiej strony była to najbardziej poszukiwana wersja z silnikiem 1.8 T o mocy 224 KM i napędem quattro, więc tym większa szkoda.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Audi | Audi TT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy